-
Postów
199 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez maho
-
Cieszę się, że niektóre z Was mnie jeszcze pamiętają! Dzięki dziewczyny, pozdrowię mamę na pewno :) Niestety wciągnięta w wir pracy nie zajrzy tutaj pewnie zbyt szybko. Jeśli zaś chodzi o dietę... zrezygnowała ;-) ale szczerze się jej nie dziwię - jadła bardzo protalowo i nic nie ruszało... aż przykro było patrzeć. Podejrzewam, że to sprawa hormonalna (tarczyca i te sprawy...) Ponadto stała się rzecz okropna i to na pewno także na nią wpłynęło.... Otóż umarła moja babcia, a jej mama. Stało się to tak nagle i był to tak wielki cios, że doprawdy aż ciężko mi o tym mówić i dzisiaj, choć stało się to na początku lutego.... Jeśli chodzi o dalsze plany, te pomaturalne, to zamierzam studiować (oczywista oczywistość) zaś co do kierunku to nie jestem jeszcze w 100% pewna.... niestety to konieczne przejściowe problemy. Ja już na szczęście ich nie mam Generalnie od tego są otręby, ale dziewczyny na pewno doradzą Ci też i inne wspomagacze :shock: ja się zbytnio nie znam. Wiem za to, że jak dołączysz do diety, już wkrótce, warzywka, to na pewno pomogą. Pozdrawiam :) PS. Fajny avatarek, taki "animowy" hehe jako fanka mangi i anime od razu zwróciłam na niego uwagę :)
-
Dzień dobry wieczór! Ale mnie tu nie było!!!! Dlatego pozdrawiam wszystkich i melduję co się ze mną dzieje. Otóż w styczniu, po studniówce, tak jak mówiłam zakończyłam dietę. Jest prawie czerwiec i utrzymuję ładnie wagę ;-) z drobnymi wahaniami ale w centymetrach nic się nie zmieniło, więc zapewne tak na prawdę nie przytyłam :shock: większą wagę (około 56 kg) łączę z faktem że od lutego biegam (nieregularnie, ale dość często) i to uwaga - dla własnej przyjemności! Aż trudno uwierzyć hehe Po tej całej przygodzie z Dukanem zmieniłam się gdzieś w środku. Nie stosuję protalowych czwartków, bo na co dzień jadam bardzo protalowo. Czasem sobie na coś pozwolę ale rzadko. I tutaj właśnie jest ta zmiana - odkryłam, że zdrowe jedzenie jest teraz częścią mnie i nie wrócę nigdy do starych "nałogów". Ćwiczę, jadam zdrowo i żyje mi się... kolorowo :) Dieta, choć długa i trudna, stała się początkiem nowego życia i dziękuję z całego serca panu Dukanowi i wam dziewczyny - za ogromne wsparcie :) Jestem łakomczuchem obrzydliwym ale znalazłam w sobie siłę by z tym walczyć i czuję się z tego powodu dumna. Życzę wam również odnalezienia tej siły. PS. jestem po maturkach, było bardzo dobrze :)
-
Muszę powiedzieć, że też jadłam i jadłam i... jadłam przez te święta, aż strach! Czytałam o tym co niektórym z nas przydarza się w 3 fazie i absolutnie zgadzam się z tym i zaraz powiem co sama zaobserwowałam. Będąc w 2 fazie nie tknęłam nic niedozwolonego i szczerze nawet bardzo mnie nie kusiło do niczego. W 3 fazie, mając królewskie posiłki, często zajadamy się słodkim, bo, nie oszukujmy się, tego nam troszkę brakowało. I gdy już zasmakujemy z czasem jemy więcej i więcej i trudniej nam się powstrzymać. Wiem po sobie - im więcej tego jem tym bardziej kusi mnie na jeszcze więcej! Dlatgo ta 3 faza jest trudna., Bo jak już mamy dojście do tych wszystkich dawnych wspaniałości to ciężko jest nam się powstrzymać. Ja przez święta, mimo jedzenia takich ilości i różności niedozwolonych produktów nic nie przytyłam. Podejrzewam, że 3 faza już mi się skończyła (bo początkowej wagi nie jestem pewna) bo jedząc co tylko chcę praktycznie w ogóle nie wzrasta mi waga. Fakt że białka też jem (z jajecznicy nigdy nie zrezygnuję, bo po prostu lubię :> ) Teraz rozważam ponowne przejście na białka, żeby zrzucić jeszcze ze 3 kg i stracić gdzieniegdzie tłuszczyk (ręce, nogi) może się uda, a 3 kg to nie powinno się chyba tak dłużyć.... ale na razie cieszę się wolnością i pełnoziarnistymi bułeczkami :-D Pozdrawiam!
-
Hej witam dziewczęta! Chciałam Wam tylko życzyć wesołych, ciepłych świąt Bożego Narodzenia i wiele szczęścia na nowy rok (tak od razu dodam) - jak najmniej kilogramów i jak najwięcej wytrwałości :-D Razem z mamą siedzimy cały dzień w kuchni i jakoś średnio z tym czwartkiem dzisiaj :/ ale damy radę, po świętach zrobię chyba cały tydzień białkowy hahahahaha Pozdrawiam kochane Protalki!!!!
-
właściwie to robiłam ją sama. Chciałam mieć zdjęcie z moim kotkiem, wyszło ucięte ale spodobało mi się :] ojej dziękuję dziewczyny! :) to bardzo miło, nie wiem tylko czy zasłużyłam
-
Jejku dziewczyny więcej nie dam rady! Musze się zabierać za lekcje i naukę! Tyle naprodukowałyście, że ni w ząb nie przeczytam, ale mam nadzieję, że nikogo tym nie urażę. W każdym razie u mnie waga ok - po wczorajszej uczcie jeszcze spadła... dziwne wiem, ale to pewnie dlatego, że troszkę mnie przeczyściło hehee (54,3, gdzie po czwartku miałam 54,7) A dodam, że moje uczty to są... prawdziwe SŁODYCZOWE uczty hehe po za tym ostatnio mało warzyw jem, bo nie mam na nie szczególnej ochoty. Za to otręby dziwnie zaczęły za mną łazić, choć długo ich nie jadłam (nie działają na mnie w ten zbawienny kibelkowy sposób....) W skzole jakoś daję radę, choć przyznaję, że ilość materiału mnie dosłownie przytłacza. Na jutro powinnam była przeczytać PRZEDWIOŚNIE ale chyba nie dam rady... cóż, ostatecznie tydzień czasu to nie wiele dla uczennicy technikum...... ale jak na mola książkowego przystało, przeczytam i tak ;] Dużo energii dodaje mi przedstawienie, które szykujemy z kółkiem teatralnym. Mam jedną z głównych ról. We wtorek występ - trochę się boję, muszę jeszcze poćwiczyć ale dam radę. PS. Humor poprawia mi fakt, że 4 grudnia otrzymam dyplom Stypendium Prezesa Rady Ministrów http://www.kuratorium.gda.pl/index.php?c=2&d=7035 :D mały wielki osobisty sukces
-
Amazoneczko - rozpuściłam się normalnie jak zobaczyłam Twojego kotka!!!!! jeszcze trochę i forum zmieni się w klub miłośniczek kotów ;D hahahaha święta prawda! Nawet nie wiesz jak błędnie niektórzy ludzie myślą! jak ostatnio do szkoły przyniosłam bułkę i jadlam na przerwie, dziewczyny zdziwiły się ale i ucieszyły. Mówiły, że dobrze że zaczęłam jeść normalnie, bo takie ciągłe odchudzanie się jest niezdrowe. Mówią - ta bułka jest na pewno zdrowsza od tych serków i placków. Nie zdają sobie sprawy ile takie bułki mają węglowodanów! ja jem jedną na dzień i to pełnoziarnistą więc ok - ale jak widzę ile ton chleba każda z nich targa do szkoły to mi się przewraca w głowie! ta dieta jest bardzo edukacyjna, ja wiem, ze już nigdy nie sięgnę po normalny, zwykły chleb... a jak one zaczęły mówić o tym że moja dieta jest niezdrowa i w ogóle..... nie kóciłam się, bo przegadywały siebie nawzajem, poza tym jestem raczej cichą osobą więc nie wnikam w takie sprawy... powiedziałam tylko, że nawet nie zdają sobie sprawy jak się mylą.... Poza tym często słyszę, że jeszcze trochę a bym znikła. Co dla mnie jest odrobinę śmieszne, bo uwierzcie mi do z zniknięcia to mi jeszcze DALEKO. O wyszczuplałej twarzy też nieraz słyszałam... ale ja tam się cieszę, że już pulpetem nie jestm o! też mam długie zęby na mięso! jak jest z ważywami i w 'kosteczkach' (pokrojone) to jeszcze zjem... ale samo! A już ODGRZANE (brrrr) okropność... od zawsze miałam problem z jedzeniem mięsa. Teraz jest lepiej ale wciąż... a już ryb to nie tknę... tylko makrela wędzona (od czasu do czasu) i surimi- to akurat lubię. Dlatego starałam się urozmaicać dietę - jadłam dużo twarogów (miały zbawienny wpływ na moje przestoje - zaliczałam kibelek i chudłam hehe), jajek, jogurtów.Mięsa też, ale bardziej z przymusu. Na zastoje stosowałam jedną zasadę - przeczekać, trzymając się diety. Ale jesli Dukan poleca spacery to wie co robi. A jeśli chodzi o ich długość to sama powiedz... od 1 lutego do 6 października zrzuciłam 11kg... dużo ich musiało być, tych zastojów... wiem, że to zaboli ale.... jak masz zastój to może zrezygnuj na jakiś czas z otrębów? Zrób eksperyment - jeśli to NIC nie da to do nich wrócisz. nie chodzi o całkowitą rezygnację, ale chwilową, dla rozruchu... mnie to pomogło gratuluję Olu :] Już mówiłam jakie to szczęście ammy tu na forum w Twojej osobie, Nutko? O witaminkach nieco wiem, bo biologię akurat w szkole średniej uwielbiałam [już jej nie mam...] czego dowodzi cudowne 6 na koniec, na świadectwie maturalnym [które jeszcze nie powstało]. Ale duży wpływ miała cudowna nauczycielka i fakt, że biologii nigdy nie zaniedbywałam, wręcz uwielbiałam. Chciałam zdawać na maturze też.... ale doba ma tylko 24 godziny niestety. Dziękuję za Twój precyzyjny post. Wszystko co w nim zawarte jest godne uwagi i przyda się każdej z nas. ja piję mleko 0,5% bo to było najniższe. Ale w wakacje pijałam 0% i szczerze dla mnie ZERO różnicy smakowej, choć np moja mama twierdzi że między 3,5% a 0,5% czuje różnicę. No ale też ile ja tam tego piję... do kawki tylko :D A wagą się Nutko absolutnie nie przejmuj bo nie ma poco. Popatrz na mnie - w końcu mi się udao prawda? nasze organizmy nie są ze stali, długo się buntować nie dadzą rady, a ta dieta to świetny sprawdzian naszej cierpliwości i wytrwałości. Narazie masz u mnie 6 za wytrwałość, bo Twoja waga jest wyjątkowo uparta a Ty wciąż trwasz na diecie - postawa godna naśladowania.
-
Oj chwilę mnie nie było a postów więcej niż kiedykolwiek! Idę nadrabiać zalegóści :D kotek piękny! I jak słodko sobie drzemie! Cudo uwielbiam Twoje posty maliszko! Są takie pogodne i pełne humoru ;D pozdrawiam Cześć - po Twoim poście wnioskuję, że jesteś z okolic mojego wieku xD pewnie ktoś odpisał już na Twój post (i zaraz się o tym przekonam, bo przeglądam obecnie masę postów) ale i tak odpiszę, a co mi tam. Po 1. Też miałam zawroty głowy, jest to prawdopodobnie związane z niskim ciśnieniem, a jak pisał dukan, jak ktoś ma niskie ciśnienie nie powinien przekraczać 1,5 litra wypijanej wody dziennie (napisał to w ksiażce z przepisami). Teraz już zawrotów głowy nie mam bo jestem na 3 fazie i dostarczam organizmowi więcej składników żywieniowych po 2. NIE REZYGNUJ Z 3 FAZY!!!! Nie dość, że zaburzysz cały proces to stracisz bardzo wiele - doświadczenie. ta faza naprawdę dużo Cię nauczy, przede wszystkim zapanowania nad własnymi popędami (tymi żywieniowymi). Uczy cierpliwości i opanowania. A co najważniejsze, jest to nieodłączny etap tej diety. No i pamiętaj że organizm po odchudzaniu zawsze przybiera (efekt jojo) i może się okazać że dieta kwaśniewskiego nic nie pomoże w tym wypadku....
-
tak to chyba dość popularne kotki - dużo takich widziałam, IDENTYCZNYCH jak mój :mrgreen: Ale MÓJ to dziewczynka, więc raczej to nie Borys :) Babciu Magdo - mam tak samo, już nawt po ucztach aż tak nie przybieram :] a już czwartek to moje wybawienie z każdej opresji! No może nie każdej... dzisiaj po czwartku 55,1 (powinno być 54,5 jeśli byłoby jak zawsze) ale coś ostatnio mam kłopoty z kibelkiem :/ Mam nadzieję że to wkrótce minie.... Pozdrawiam wszystkie, Juggin gratuluję IV fazy. I to prawda - ja się sobie wciąż za gruba wydaję - to jak choroba psychiczna!
-
Podpisana oczywiście! Aj gdynia - moje kochane miasto. Jeszcze kiedyś tam wrócę na pewno ż mi się przypomniało (a propo petycji) jak biegałam po szkole i zbierałam podpisy do petycji autorstwa ''Viva!'' przeciw zabijaniu fok w kanadzie (podchodzili do małych foczek, zabijali je kijami baseball'owymi i ładowali na statek do sprzedania skóry! To były małe foczki, bezbronne! Jestem za wrażliwa na takie widoki i nikomu nie polecam tego oglądać!) zebrałam prawie 100 podpisów i biorąc pod uwagę, że nie byłam wtedy jeszcze znana w szkole (teraz jestem już bardziej) i fakt, że miałam zaledwie jeden dzień na zebranie tychbpodpisów, byłam z siebie baaardzo dumna ;) zwłaszcza gdy tydzień później (z tego co pamietam) wywalczono iż zakazano importu foczych futer do Polski, a stąd już był mały kroczek do dalszych sukcesów - cieszyłam się strasznie! Dziękuję z całego serca! bardzo mi się te wszystkie wasze życzenia przydadzą bo jestem w zupełnej kropce. Zakuwanie średnio - nie raz wracam tak późno do domu że zjem tylko jakiś obiad na szybko, obejrzę Brzydulkę (obowiązkowo haha) i siadam do lekcji i... zasypiam po prostu! Historia nie ruszona od 3 tygodni.... w przyszłym tygodniu próbne matury a ja nic nie ruszyłam, nic nie powtórzyłam... teraz pisze tylko dlatego że nieszczęsna kobieta od Wosu ma problemy z kręgosłupem i odchodzą mi jakieś 2 godzinki zadania domowego i kucia na sprawdzian (swoją drogą nie jestem zwolennikiem wosu, a już wogóle polityka to mnie po prostu zabija!) Z tą wytrwałością w diecie to ostatnio było coś nie tak... zmęczenie, zły humor, przemęczenie i klęska gotowa! Ale dzisiejszy czwartek to tylko jajka+kurczak więc mam nadzieję, że zrzucę niepotrzebny balans! jestem z Ciebie dumna Marudko! Nowe siły, wola walki... może powinnaś zmienić swój nick? bo Marudka teraz nie pasuje ;) Dobrze wiedzieć! Dzięki za wstawienie cytatu tutaj. ledwo mam czas na to forum, a co dopiero mówić o innym hahahahaa W każdym razie zgadzam się zwłaszcza ze zdniem że takie "ostrze" nam się przyda. Trzeba kończyć ze starymi nawykami, choć to nie łatwe. Ale skoro już zmobilizowałyśmy się do wysiłku jakim jest dieta, to myślę że damy radę! Musimy ;) Dobranoc wszystkim!
-
To będzie BARDZO WIDOCZNE! Też myślałam że ostatnie 2kg nie dadzą jakiegoś większego rezultatu a okazłao się że zmieniły mnie diametralnie! także nie poddawaj się i walcz do końca - tak jak założyłaś!
-
dziewczyny melduję, że mój organizm jest inteligentniejszy niż ja sama! Uczty jadam zawsze w środy i soboty, zaś protalowy jest zawsze czwartek. po sobotniej uczcie przybrałam na wadze zaledwie 0,2kg, a to jak na taaaką ucztę bardfzo mało, zwłaszcza że w ten dzień pozwoliłam sobie także na paróweczki hihihi za to wczoraj miałam wilczy apetyt, jadłam za czworo... co ja mówię DZIESIĘCIORO! i na dodatek zjadłam kawałeczek ciasta (taki tyci tyci i to odtłuszczonego) no i makaron (dozwolony ale wiadomo, węgli trochę ma) rezultat? 1kg w górę! :) Wniosek: mój organizm wie że w soboty i środę dostanie dawkę węgli i tłuszczów i nie zwraca na nie uwagi, ale biada mi jak sięgnę po coś po za wyznaczony termin! ;) hehehe teraz wracam do pionu - rygor w 150% :> Pozdrawiam! Teraz odpowiedzi... hahaha też tak pewnie zrobię, bo jednak protalowe czwartki są już dla mnie świętością i nie będę ich nawet przestawiać o! Powiedz córce że niestety ale na pokusy to ona zawsze będzie wystawiona! A już jak jest w wieku szkolnym jak ja to poprostu każdy dzień będzie zmaganiem. pamiętam jak mi w tłusty czwartek pączki wciskali! Oni to z dobrego serca, nie wiedzieli, że wystawiają mnie na śmiertelną próbę hahaha hahaha jaki sposób na faceta! Nigdzie Ci bynajmniej nie ucieknie ;) uśmiałam się z tym ołtarzykiem ;D Myślę, że na tym forum jest dużo przykładów wytrwałości i konsekwencji. Wszystkie jesteśmy wielkie (w przenośni) bo walczymy z naszymi słabościami! ( z różnym skutkiem, ale liczy się chęć działania)
-
amazoneczko - oj ja też się raczej pierogom nie oprę haha. Gorzej że i Wigilia i Sylwester przypadają w... czwartek! Złośliwość losu :mrgreen: Co do wagi - jestem także dużo sprawniejsza. Chociaż z wf-em to od zawsze mam problemy (astma - płytki oddech i te sprawy) ale jest mi teraz dużo łatwiej :) No i też mniej się pocę na wfie a to OGROMNY plus Narzeczonego nie mam, ale co nieco zmian w tej materii też zauważyłam ;) A i usłyszysz wiele razy, zobaczysz! Ja wprost nie mogę się opędzić od tego miłego słowa ;) To słowo rekompensuje wszystko! oj pamiętam ja kupowanie spodni...... brrr dreszcz zgrozy na samą myśl! A teraz? Tylko czekam kiedy będę mogła iść na zakupy hahaha ;D Dobrze Nutko będę zapewniać kiedy tylko będziesz tego potrzebować :) A sobota - minęła szybko ale i przyjemnie ;) Dobrze że mogłam kogoś oświecić w tej materii :) ojeju dziękuje wam dziewczyny, co chwilę takie miłe słowa! Niestety jestem chyba największą marudą z was wszystkich, ale nie daję tego po sobie poznać tu na forum, bo zamiast kolejnej marudy przyda się tu na pewno dużo bardziej silny, zdecydowany charakter :) Prawda - motywację miałam wielką i choć niegdy nie wierzyłam, że schudnę udało się i jestem z tego bardzo dumna. A jeszcze bardziej jestem wdzięczna. Dukanowi, który odmienił moje życie, oraz wszystkim wam bo nie raz miewałam chwile zwątpienia! Ale w grupie raźniej - osobiście się o tym przekonałam :) Gratuluje wszystkim spadków, reszta niech się nie martwi, zastoje były są i będą i trzeba poprostu je przeczekać (oczywiście grzecznie) :) Miłej niedzieli!
-
haha ja akurat od 8.30 na nogach byłam :) Zaczełam dietę 1 lutego 2009 roku z wagą startową około 65-65,8 kg (nie wiem, nie ważyłam się ale tyle w tamtym czasie około ważyłam) Dietę zakończyłam dnia 6 października 2009 roku. Trochę czasu na niej byłam. Teraz 3 faza. Nie grzeszyłam prawie w ogóle. jedyne moje grzeszki to był kawałek ciasta na Wielkanoc i na swoje urodziny. pod koniec, to jest około 25 września, troche podupadłam i na urodzinach mamy podjadłam dodając sobie tym samym kilogram na wadze. Ale w ciągu tygodnia zrzuciłam wtedy 2kg - wzięłam się ostro za dietę. Ta załamka brała się z tego że miałam zastój około miesiąca - nic nie mogłam schudnąć chociaż diety trzymałam się fest. Miałam jeszcze jedną poważniejszą wpadkę - nadmiar otrębów i tym podobnych - dlatego warto dobrze czytać książkę. Może to dlatego tak się przedłużyło - szczerze powiem nie wiem. Ale wydaje mi się, że nie, bo na ogół rygorystycznie trzymałam się diety i waga potrafiła uparcie stać, bez powodu. Myślę, że organizm bronił się tak mocno bo ja nigdy nie ważyłam mniej.... od dziecka byłam taka grubsza. Powiem inaczej - moje bmi zawsze było w górnej granicy, niegdy nie miałam, tak jak teraz, obniżonego bmi, wieczny problem z wagą. Ale w końcu się udało więc jestem najlepszym przykładem tego, że wysiłek się opłaca :) Trzymaj się Jusiu i nie daj się wadze! Hahaha bardzo się cieszę kartofelko! Widzisz ja nigdy nie ważyłam 55kg a mnie się udało, więc co dopiero Tobie! Postaram się częściej ale różnie bywa :) niestety teraz moim priorytetem jest szkoła! jej poświęcam prawie każdą chwilę. W każdym razie co weekend będę wpadać na pewno ;) ostatnio kupiłam bułeczki w biedronce :) to takie zwykłe bułki, o nieco kwadratowym kształcie, pełne ziaren i na zewnątrz i wewnątrz :> Chleba nie kupuję bo bułki są smaczniejsze i wygodniej mi je przygotować. Tzn. zostawiam dwie, reszte mrożę, potem wyciągam kolejne dwie itd. I na jeden dzień przeznaczam jedną bułeczkę. Z chlebem pewnie byłoby gorzej. Po za tym jestem fanatyczką bułek :mrgreen: a bułki pełnoziarniste lubię od zawsze ;) Hej gratuluję! To wcale niemały wynik! Mam nadzieję, że osiągniesz wymarzoną wagę!!! I zostaniesz tu z nami ;)
-
Dobranoc wszystkim! Miłych snów kochane i dużo energii na jutrzejszy dzień!
-
wiesz, ale ta dieta przynajmniej powstrzymuje efekt jo-jo o czym się jak na razie doskonale przekonuję na fazie 3. Po za tym jak pisałam - każdy organizm inny. Ja długo chudłam ale wytrwałam i opłacało się - komplementy, miłe uwagi, większa pewność siebie, lepsze samopoczucie i ta radość gdy wchodzę w dżinsy o takim samym rozmiarze co moja super-szczupła kumpela! Ah Co do snów - ja miewałam takie w których objadałam się słodyczami itp a potem towarzyszyło mi poczucie winy że wszystko zaprzepaściłam. Na szczęście po przebudzeniu się stwierdzałam że to tylko sen i kontynuuowałam dietę. To chyba były bardziej obawy przed zzłamaniem diety niż tęsknota za słodkim czy coś w tym stylu. W każdym razie fajne były te sny, jakby nie patrzeć, bo chociaż w snach zajadałam się smakołykami :mrgreen: możesz zjeść kostkę czekolady, a możesz zjeść nawet 2 tabliczki. Dukan pozwala na ucztę z CZEGOKOLWIEK i w JAKIEJKOLWIEK ILOŚCI. I szczerze radzę Ci bardziej tabliczkę czekolady niż jedną kostkę - uczty mają przygotować nas do powrotu do normalnego jedzenia, są nieodłącznym elementem 3 fazy i nie powinny się, moim zdaniem, ograniczać do 1 kostki czekolady, bo to nei uczta tylko podjedzenie czegoś niedozwolonego bardziej ;] Dukan przestrzega tylko żeby nie brać dokładki (i ma rację - bo jak raz se pozwolisz to potem koniec, wpadłaś) także ile chcesz, co chcesz ale RAZ a nie, po trochu przez cały dzień :neutral: Ja 55 kilo też nigdy nie miałam! I czuję się cudownie i jestem PEWNA że uda mi się ją utrzymać, bo widzę jak zbawienne działanie mają czwartkowe białka! Nie załamuj się Nutko - spójrz ile mnie to zajęło czasu. nie było łatwo ale konsekwencja i wytrwałość pozwolą osiągnąć Ci to czego pragniesz. Widzisz ja na początku chudłam z prędkością światła, a jak potem pojawiły się zastoje, zwolnione tempo chudnięcia itp to myślałam że się złamię. nawet na jedzenie patrzeć juz nie mogłam. Miałam taki mały-duży kryzys ale udało mi się przetrwać. A nagroda jest "wielka" (nie dosłownie hehe). Moje życie bardzo się zmieniło i dopiero teraz czuję, że żyję bo jestem niestety osobą bardzo samokrytyczną i dzięki schudnięciu przynajmniej część tej samokrytyki zdusiłam :?
-
Wybaczcie dziewczyny, że tak partiami ale ciężko mi za wami nadążyć i potem mam straszne zaległości! Na szczęście udało mi się je troszkę nadrobić hihi U mnie cudownie - po wczorajszym czwartku waga pokazała 54,5 czyli tyle co 6 października, na początku II fazy. Jak nic faza spełnia swe zadanie, co więcej ja w ciągu tygodnia potrafię przytyć kilogram i zawsze spada on po czwartku. Oczywiście jadam same białka, bardzo konsekwentnie, pilnując by czwartek był moim ratunkiem przed wrednym jo-jo. III faza jest cudowna, kochane bułeczki pełnoziarniste poprawiają mi humor każdego dnia! Uczty bardzo podnoszą na duchu, a czwartek choć ciężki do wytrzymania, gdy tyle pokus, gdy już na tyle sobie człowiek pozwala, to jednak da się przeżyć a wręcz czasem oczekuje się go gdy waga się podniesie :mrgreen: Pozdrawiam was wszystkie serdecznie, trzymajcie się! Jak kogoś w postach ominęłam, a nie powinnam to wybaczcie - ciężko za wami nadążyć, jesteście jak motorki :neutral: Buziaki!
-
Witam Gohnę - nie będę Ci nic polecać, bo masz rację - okres mało sprzyjający! Ale chudniecie wymaga wyrzeczeń, tak z drugiej strony :mrgreen: *bierze młotek i uderza w wagę Jusi* teraz spadnie :neutral: Co do tortu - polecam cukierkowe pisaki, chyba wszędzie można je teraz dostać, a jak chcesz żeby było baaaardzo kolorowo - pokombinuj z posypką, polewą (różową lub zieloną - świetnie wygl;ąda) naprawdę można wykazać się inwencją twórczą! Osobiście uwielbiam dekorowanie tortów - to jest sztuka, a ja mam strasznie artystyczną duszę haha! też tak miałam i do dziś mam! jak widzę kurczaka to mnie poprostu ponosi! Apetyt mi9 odbiera. Chociaż ostatnio eksperymebntowałam z przyprawami i naprawdę pomogło. Polecam przyprawę do gyrosa, do skrzydełek lub paprykę (oczywiście sypką, przyprawę). Mnie pomogło. Za rybami też nigdy nie przepadałam, ale często jem surimi i wędzoną makrelę - bo te akurat lubię. Poeksperymentuj z przepisami ( https://www.smaczny.pl/forum/Przepisy-Na-Ok...iowa-t7437.html ) i nie daj się znudzić dietą bo to bardzo niebezpieczne! na ochotę na słodkie polecam łykać magnez - bardzo pomaga. aż jestem ciekawa!!! Nie słyszałam o niej, jaki ma tytuł?
-
Marudko - śliczne szczurki :-) Jusiu - ja po serniku bardzo chudnę, niezależnie ile go zjem :neutral: nie wiem jak u Ciebie ale może nie warto rezygnować? :mrgreen: Walcz i jeszcze raz walcz! Ja od lutego do października zgubiłam 11kg. Fakt - miałam mniejszą wagę, ale i tak zajęło to bardzo dużo czasu, więcej niż przewidywał Dukan. Każdy organizm jest inny i nie można o tym zapominać. Czasem kilka czynników sprawia, że poprostu komuś coś idzie lepiej a komuś gorzej. Nie poddawaj się, trwaj dalej a w końcu waga ruszy ( w dół oczywiście) oj nie wiem - te węglowodany brzmią groźnie! Znaczy dużo ich strasznie! Także ze swojej strony - nie polecam. Co do zatrzymywania wody polecam potas. Witaj na naszym protalowym statku! Nie przeciągaj uderzeniówki zbyt długo - Dukan nie poleca. Mnie się udało to i Tobie wyjdzie! Także trzymam za Ciebie kciuki! ja jadłam od czasu do czasu bo dla mnie to taki deserek. I szczerze - nie przytyłam po nim, zazwyczaj chudłam normalnie, nawet nie zatrzymywał wagi. Teraz chyba też muszę go sobie zrobić bo mi smaka narobiłyście ;D
-
eh czekam aż na mnie zstąpi Nutko! A czasu na decyzję coraz mniej... Przy okazji współczuję... kocham swojego kota i wyobrażam sobie jak musiała boleć Cię jego strata. Ojej wybacz Marudko ale trochę się uśmiałam z tych "utrwalonych 3 kilo na plusie" Nie łam się i wracaj do diety, wiem że jest ciężko, chociaż ja sama jestem W MIARĘ konsekwentna. Trzymam za Ciebie kciuki kobieto i do roboty! ;D Mój nauczyciel powiedział, że za moich czasów to uczniowie pewnie z karabinami będą już do szkoły chodzić <haha> Niestety wiem, że w naszym kraju nauczyciele nie mają łatwo, żeby nie powiedzieć, że wiecznie pod górkę! I zdaję sobie z tego sprawę. Co prawda, dopiero niedawno zaczęłam przejmować się tak przyziemną sprawą jak pieniądze. Prawdą jest że u nas w rodzinie z pieniędzmi różnie bywało i ich brak aż tak mnie nie przeraża, ale wiem że z zarobkiem może być problem, a pieniądze są niezbędne w życiu - tak już wygląda nasz świat. Z drugiej strony czuję się całym duchem nauczycielką, podoba mi się ta praca, zwłaszcza, że znam dużo autorytetów do naśladowania. Wiem jak jest, wiele osób próbuje mi to wyperswadować i chyba ze skutkiem, bo coraz częściej zaczynam rozważać inne możliwości... ale tu się zaczynają schody. Co ja w życiu mogę robić? Nie wiem, jestem strasznie zagubiona, nie mam żadnych koncepcji. No cóż jeszcze odrobinę czasu mam... Nie poddawaj się! Ja miałam długie zastoje ale dopięłam swego! Twój wredny organizm tylko na to czeka, tylko czeka kiedy się poddasz! Pokaż mu że potrafisz, że jesteś silna a ustąpi! Polu ja chyba też taka będę coś czuję! Uwielbiam zwierzaki, zwłaszcza koty :mrgreen: i zawsze planowałam założyć jakiś ośrodek dla zwierząt (oczywiście w domu, nie w jakiś klatkach) albo po prostu przygarniać zwierzaki. Oj chyba jednak pensja nauczycielska by mi na to nie pozwoliła... haha ale ja widzę, że tu prawie same fanki kociaków są! Patrząc na posty i avatarki - chyba wszystkie je kochamy :D Witam haczyk! Fajnie, że się odezwałeś :] gratuluję wyniku! Nie lada sukces, zwłaszcza że w dość krótkim czasie. Staraj się teraz wytrwać na diecie a te 3 kg zrzucisz raz dwa. Uwierz mi - faza 3 jest boska! Osobiście zostanę na niej chyba do końca życia :neutral: bardzo mi pasuje.
-
Już Ci wyjaśniam Nutko - ja jestem dobra ze wszystkiego (znaczy wszystkiego się uczę, ale tez i lubię zarówno przedmioty humanistyczne jak i te ścisłe) dlatego ciężko było mi coś wybrać. Podstawówka - klasa plastyczna, gimnazjum - dziennikarsko-teatralna, szkoła średnia - informatyka. Sama widzisz. Kiedyś nie planowałam iść na studia bo miałam mylne o nich pojęcie (także w sprawie pieniędzy) a zawód "z przyszłością" kojarzył mi ie z informatyką - stąd mój wybór. Ponadto dużo siedziałam przed komputerem, interesowałam się grafiką, mediami, językiem html itp. Niestety gdy potem myślałam o studiach w szkole filmowej (na grafice komputerowej) okazało się że szkoły te są dla bogatych lub wpływowych (lub jedno i drugie) i przez to cięzko się dostać i UTRZYMAĆ u nich. Nadodatek wszystko daleko daleko od domu. Potem myślałam nad anglistyka i nadal po cichu ją rozważam.... a teraz obecnie myślę o humanistyce w Uniwesytecie Gdańskim, stąd ta historia na maturze. Wiem -rozbieżność straszna, ale jak się człowiek interesuje wszystkim po trochu to i niczym konkretnym... Jedyne co jest pewne - moim marzeniem od dawien dawna jest zawód... nauczycielski. Problem mam tylko z tym, czego mogłabym uczyć haha. A mnie ciężko nadążyć za Twoim wagonikiem w sygnaturze! Człowieku ile Ty schudłeś! Gratuluję!! gratulacje Bożenko!!!!
-
Dziewczyny dziękuję za ciepłe słowa! Ściskam was wszystkie bardzo serdecznie! Ten weekend był lżejszy - nieco sobie odpuściłam. Ale faktycznie pracy mam ciągle od groma. Na dodatek prowadzę konkurs historyczny w naszej szkole i występuję w przedstawieniu koła teatralnego. Roboty w bród, siedze w szkole nawet do 16.30 od rana, od 8 i nieraz wogóle brak mi sił na cokolwiek. Strasznie na nas naciskają, uważam, że powinniśmy mieć mniej lekcji. Ale cóż - sama wybrałam technikum, szkoda że nie spełnia ono swojej roli (z mojego kierunku - informatyki nadal czuję się zielona). Inna sprawa z nauką - uczę się dla siebie i to mi dodaje sił żeby uczyć się jak najwięcej. Chcę zdać maturę na wysokim poziomie ( a zdaję roszerzony polski, rozszerzony angielski i podstawową historię, nie wspominając o obowiązkowej matematyce, dlatego trochę pracy mam). Po za tym uczę się też na bieżące przedmioty, stąd tyle nauki. Ale prawdą jest, że chyba nie umiałabym się NIE uczyć, czuję że muszę i chcę, bo mam w swoich rękach przyszłość, a ona jest narazie bardzo niepewna. Co do chorowania - narazie nic mnie nei bierze i chyba nie weźmie, z prostych przyczyn... nie mam czasu na chorowanie :> sama myśl mnie tak przeraża, że w miarę o siebie cbam w tej dziedzinie hehehe Polu - mam nadzieję! Chciaż i tak planuję w wakacje pracować hehe ale praca to jednak co innego niż szkoła, po tylu latach w szkole człowiek łaknie troche nowych wrażeń, w tym pracy :] Ja po ucztach mam około 0,5 kg więcej. Ale ogólnie licząc to między czwartkami około kilogram przybieram. Na szczęście grzecznie spada po białkowym dniu :> Bożenko - tak, to prawda wiedzie się całkiem dobrze. Ale dla łakomczuchów jest to chwila próby. Ciężkiej próby, bo jednak troche hamulce spuściłaś i niestety pokusy są straszne...... Ale trzeba wytrwać, po za tym jestem dumna z siebie że tak daleko zaszłam! A ile komplementów ciągle słyszę! I czuję się odrobinę pewniej (nigdy 100% pewna siebie nie będę, mbo mam raczej wstydliwy i skromny charakter haha), pewniej odnoszę się do ludzi, więcej się śmieję, już się nie wstydzę i nie myślę na każdym kroku - o rany oni na mnie patrzą, jaka jestem gruba, pewnie sie ze mnie śmieją w duchu itp. NIE! Czuję się ładniejszą i na każdym kroku mnie w tym upewniają :> Dukan mi życie uratował, bez niego chybabym całe życie w zamknięciu spędziła! W swojej skorupce... Maragrete - gratuluję! Pamiętam jak u mnie nagle 5 się z przodu pojawiło! Jaka radość... niewyobrażalna! Babciu Magdo - chyba nie miałam okazji pogratulować Ci 3 fazy! (A jeśli tak, to widac zapomniałam hehe) także spóźnione gratulacje :> Nutko - potrafiłam nie raz zjeść cały sernik z mamą na spółę i waga pięknie spadała. Ale cóż przecież to twaróg - białko no nie? :> Gratuluję spadku! U mnie, ku mojemu zaskoczeniu, schudły łydki! Mój odwieczny kompleks, także twoje nadkolana myślę, że też zgubisz :mrgreen: Pozdrawiam wszystkie was, życzę udanych resztek weekendu i wracam do swojej pracy ;]
-
Witajcie kobietki :mrgreen: Na wstępie - dziękuję za pamięć o mnie!! Mama pozdrowienia przekazała, bardzo się ucieszyłam! Po drugie witam wszystkie nowe protalki! A widzę ich tutaj sporo! Widać dużo mnie ominęło C: Jestem dokładnie MIESIĄC po utrwalaniu i dzisiaj moja kochana waga ukazała 54,4 (czyli o 100gram mniej niż startowałam miesiac temu) co mnie niezwykle ucieszyło, bo ostatnimi czasy różnie bywało. Prawdą jest, że dużo 'zakuwam' dlatego rzadko bywam :neutral: ale pamiętam o Was wszystkich! Pobieżnie zerknęłam na posty, widziałam zdjęcie ślicznego kotka, widziałam połowinki Sagi, grzechy mamusi to widziałam nawet w domu hehehe, widziałam suwaczek Nutki - gratuluję w końcu ruszyło!- widziałam też problemy z kotkiem więc współczuję, widziałam i zwolnienie Poli i ciesze się że Polu trochę odpoczniesz w końcu! Pewnie dużo przeoczyłam, przepraszam ale ciężko u mnie z czasem. ten weekend też nie zapowiada się kolorowo. Pozdrawiam i życzę wszystkim spadków wagi oczywiście!!!!!!!
-
kochana te węglowodany to PO dodaniu mleka 3,5%, cukru oraz odrobiny masełka więc się nie sugeruj tym! Powiem tak - ja od czasu do czasu sobie robię i nic złego się nie dzieje. A Dukan pozwala. Pamietaj tylko żeby nie dawać cukru a mleko tylko chude i będzie dobrze. Ja jem chlb pełnoziarnisty z tej serii :http://a01.cdn.a.pl/Zdjecie-8055/Chleb-zytni-pelnoziarnisty-500g-Full.jpg a ser żółty gouda :] może masz zbyt niskie ciśnienie? Ja miewałam zawroty głowy na 2 fazie, ale szczerze nie wiem od czego Dziewczyny, dzięki za pocieszenie. mam nadzieję, że przetrwam w szkole i dopnę swego...
-
Nutko - niestety z tymi wakacjami to tak nie do końca, bo chociaż szkoła kończy mi się 30 kwietnia, to maturka w maju a w czerwcu egzamin zawodowy (jestem na techniku informatyku) a zważywszy że nijak nie czuję się przygotowana do tego egzaminu to podejrzewam że po maturce będę się starać jak najwięcej opanować. Mam strasznych nauczycieli zawodowych - połowa nic nie robi! Ale jak to mówią dobry informatyk nie będzie kisł w szkole - ma lepsze perspektywy. U nas w szkole tylko moja wychowawczyni wykazuje dużą wiedzę (programowanie) a pozostali nauczyciele to albo z kartek jadą albo wogóle nic nie robią na lekcjach - kto to widział?? Ale na to nie mam wpływu niestety. jedyny dobry informatyk w szkole nam nie przypadł w udziale. A na razie codziennie padam na twarz i to tylko z powodu przedmiotów ogólnych, o zawodowych nie wspomnę hehe perspektywa dalszego zakuwania na studiach mnie nie cieszy. Ale może chociaż placówki będą lepiej przygotowane i bardziej "zachęcą" do nauki. Dobranoc protalki!