-
Postów
1283 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Maruda
-
Magduniu pięknie wyglądacie :-) Ale stres był, co?? Czy nie?? Margaret gratuluję i ja wnusi! Mała wiedziała jaki dzień wybrać na swoje narodzenie!!! Szyszunia - super, że odpoczęłaś na wakacjach. Ja na razie mam wrażenie, że już w życiu nie pośpie.. :-( Ivonko, ja różnież gratuluję i trzymam kciuki za nowy związek - dobrze, że w końcu jesteś szczęśliwa. Mam nadzieje, że z mieszkaniem tez udało Ci się uporządkować i mieszkasz już w nim sama lub z nowym partnerem. Buźka!!! A co gorsza dziewczynki, wróciłam dziś do pracy - mój pierwszy dzień, więc raczej lajtowo.. ale stało się to faktem. Jeszcze laktator ręczny mi się zepsuł.. Muszę w domu sprawdzić, bo to aż nie możliwe. Tęsknie za moim szkrabem. A jeszcze dzisiaj muszę do lekarza medycyny pracy iść, a tam zawsze straszne kolejki są.. nie wiem jak się wyrobię. Bo na 14:00 mamy rehabilitację - więc musiałabym zdążyć. Jedyny plus tego wszystkiego, że teraz będę miała czas na neta troszkę w przerwie :-) Bo w domu to nie było mowy. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje, że i Wy znajedziecie trochę czasu na forumowanie.
-
Magdzik!!!! Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia! Żeby dzisiejszy dzień był jak z bajki, a życie Waszeusłane było różami. Dużo szczęścia!!! I czekam na relacje -jak się wszystko udało.
-
:) To trzymamy Cię za słowo :razz: Dziś Wojtuś był pierwszy raz w kinie!! Byłoby całkiem ok, gdyby ubranko nie przeciekło, co skończyło się wielkim płaczem, a przebiernie nie należy u maluchów dla przyjemności. Ale ogólnie Mama MultiBaby Kino jest ok :grin: Miłego wieczorku wszyskim
-
Cześć dziewczynki!!! Sandra, w najdalszym momencie ciąży ważyłam 70kg!!! :D Ale dziś jest już 52 :) W sumie kilogramy zeszły ze mnie w dwa tygodnie po porodzie, potem jeszcze doszedł stres związany z tym, żemalucha musiałam oddać do szpitala na kilka dni - i tak jeszcze zeszło ze mnie o dwa kilo więcej niż miałam przed ciążą. Choć to i tak nie waga jaką miałam w najlepszym momencie diety, ale i tak jestem zadowolona. Malinko fajnie, że czuwasz na forum, dzięki Tobie znowu się coś ruszyło. ;) Szyszunia, a Ty to we wszystkim jesteś pomocna :grin: Ja się na rybkach nie znam, choć chciałabym mieć, bo ładnie wyglądają, ale żeby mąż ię nimi zajmował. Na razie ten pomysł nie przeszedł. Za to moje zwierzynki to już staruszki. Dzisiaj tej starszej szczurzycy byłam podciąć ząbki, bo przestała jesć ziarenka i niestety rosną jej na potęge, aż zaczęły się zbijać w wargi.. Nie można ich całkiem usunąć, bo i tak zjada tylko bebika, gerbery i takie tam.. więc co jakiś czas trzeba będzie jej je skracać. Magdzik trzymam kciuki, bo Twój dzień już tuż, tuż.. Margarete ciężko będzie się rozstać, cały dzień będę myśleć co u niego. Już jest taki fajniusi, śmieje się na głos, można się już z nim pobawić, w końcu nauczył się ładnie jeść od mamusi.. A tu zaraz trzeba będzie go zostawić.. A jak u syna ciąża postępuje :razz: Już wiesz czy będzie wnuczek czu wnuczka?? Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i będę wciąż podkreślać - super, że forum znowu żyje, choć nie koniecznie dietowym życiem!!!
-
Ooo.. znów trochę tu odżyło :) Jak fajnie!!! Olinko serdecznie gratuluję!!! Bardzo fajnie jest być w ciąży :) Magdzik, a Toie to już tylko 23 dni zostały :D ale ten czas leci!!! Pewno już wszystko przygotowane. Mallinko dziękuję za pamięć! :-* Sandra może lepszy efekt jednak przyniosły by jakieś ćwiczenia niż dietka. Albo dzidziuś ssący pierś :grin: i jakby nie było mówię to całkiem poważnie. To super 'dieta odchudzająca', a przynajmniej trzymająca wagę. Szyszunia wiem co czujesz, my też niedawno w domu przechodziliśmy jakieś przeziębienie - oczywiście to mąż przywlókł.. ;)??: Ale na szczęście na malcha nie przeszło! KasiuS ja ostatnio coś widziałam w Tv o tym, że Dukan dostał jakiś wyrok - jakiś inny doktor go ostarżył.. Może i trochę prawdy w szkodliwości diety jest.. ale z drugiej strony jak do końca nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.. W końcu doktorek się wybił z dietą na cały świat, z trzy ksiażki wydał.. Więc może ktoś stwierdził, że to już za dużo!!! My z Wojtuśkiem mamy się całkiem dobrze, choć NIESTETY kończy mi się już macieżyński.. :grin: Nie chce małego zostawiać, ale muszę. Przedłużyłam sobie macieżyński o 2 tyg i plus jeszcze 2 tyg. urlopu - więc 'aż' cały miesiąc. Ale on nawet nie będzie jeszcze siedział jak ja wrócę do pracy. No i niestety trochę kłopot będzie z opieką nad nim - bo chyba nie chcemy oddać go do żłobka - zresztą to kosztuje. Więc będą babcie - jedna pracująca na zmiany, ale na miejscu.. A do drugiej będę musiała wozić, jak ta pierwsza nie będzie mogła.. I tak wszysto na mojej głowie.. :razz: Ale jeszcze mam z 5 tygodni nie myślenia o tym. Póki co szukamy jakiś mebelków do Wojtusiowego pokoiku, ale takich, żeby się z dwójka maluchów zmieściła w nich. Miłego wieczorku - oj mam nadzieje, że ten 'ruch' na forum to już zostanie na dłuższy czas :grin:
-
Witam, witam... Ja w końcu po chrzcie :evil: Ale nie obyło się bezproblemów.. Teściowa się śmiertelnie obraziła.. Aż nie chce mi się gadać, już niby się pogodziłyśmy.. ale nasze rodziny nie będą raczej ze sobą współgrać. Tzn. moja i Adama.. :-(??: I tak od soboty chodzę zła i smutna.. Do tego samochód przytarłam.. :grin: Niby nic takiego.. może uda się z tym coś zrobić.. Adam będzie zły.. Normalnie wszystko nie tak. A z tych nerwów, to znowu problem z laktacją.. Tyle, że z jedzieniem już dawno się wzięłam w garść i jem i piję jak trzeba. Małemu też ciemieniucha się zmniejsza - ale muszę bardzo uważać na produkty mleczne. :cry: dosłownie ZERO!!! Bo ma uczulenie i straszna skorupa mu się na głowie robi. Nic nie mogę zgrzeczyć, bo od razu widać.. :cry: Ale on jest już taki kochany, ciągle się uśmiecha i gada jak nakręcony :sad: - już się cieszę na jutrzejszy mój pierwszy Dzień Matki :) Miłego dnia laseczki!!!
-
Cześć moje Laleczki!!! Bardzo Wam dziękuję!!! Malinko, Maju, Margaretko i Szyszuniu - chyba po prostu zapomniałam pić.. Od wczoraj nie rozsaje się z butelką i jest już o niebo lepiej. Postanowiłam nie ściągać też pokarmu, dopóki naprawę nie będę musiała gdzieś na dłużej z domu wyjść. Bo jak jestem to lepiej żeby maluch był na cycu :grin: A maluszek znów się uśmiecha jak pocyca :) No i z tym jedzeniem Malinko już się poprawiam!!! Bo chce jeszcze sama pokarmic mojego malucha. :cry: Nie wiem jak mogłam zapomnieć o tym piciu.. :evil: A herbatkę laktacyjną to piję i tak - bo strasznie mi smakuje!!! Z tym piwem z koleii, to jak mały był w szpitalu to się dowiedziałam, że to może działać.. ale wczoraj o tym w TV mówili i w sumie nie do końca powiedzieli, że to złe czy nie.. Ale że słód chmielowy pobudza laktacje.. no ale jednak piwko ciemne nie do końca jest pozbawione alkoholu. Tyle, że mała szklaneczka nie powinna dziecku zaszkodzić. Choć nie do końca powinno się taki sposób na laktację zalecać. Irris, bardzo mi przykro z powodu Twoje sytuacji.. Ale znam Cię już na tyle, że wiem, że sobie poradzisz, bo wdajesz się bardzo silną babką. I nie wątpię, że znajdziesz swoje szczęście i to pewno szybciej niż się spodziewasz. Trzymam kciuki!!! A ja od piątku do wtorku zostaję samiuteńka z moim Jęczkiem :cry: , bo postanowiliśmy z mężem kupić samochód, bo moim gruchotem już się nie da jeździć.. Co prawda kupujemy jeszcze starszy samchód niż ten co mamy.. Ale ten 'nowy' to z niemiec, więc chyba będzie ok. Ale trzeba po niego jechać. Adam jedzie tam z mamą - bo jadę do rodziny i to kuzyn Adama nam te samochód znalazł. Ale przyjedzie nim mąż kuzynki Adama, bo on to nie bardzo jeździł samochodem. Cieszę się jedynie, że od teściowej odpocznę. Niby mi pomaga.. ale.. wszystko co ja robię przy małym to źle.. Jak nie ubrałam go za ciepło, to za zimno - jakby specjalnie wszystko na odwrót.. A dziś to już w ogóle.. lekko zafarbowany sweterek.. no ale jak tak, Wojtuś nie może tak iść na dwór.. Nie no, lepiej by było żeby poszedł w brudnym, niż z wypranym i wyprasowanym.. :-( czy co?? Ale co fajne, Wojtek już sobie zaczyna gaworzyć. Na razie to takie tylko jęczenie, ale i tak mamy z mężem ubaw. Bo śmieszne są te jego dźwięki. No i jak cudnie się uśmiecha, w końcu już tak rozumnie, świadomie :sad: I główkę już mocniej trzyma, coraz bardziej ciekawy jest domu. Jak się z nim chodzi po mieszkaniu, to z ciekawością patrzy co gdzie i jak..
-
Cześć dziewczynki! Ja to już dawno zupełnie nie protalowa! Do tego mam zakaz spożywania jakiegokolwiek nabiału, bo maluch źle na to reaguje. Straszna ciemnieniucha mu się zrobiła i to właśnie chyba miało z tym związek. Ale już prawie zwalczyliśmy to świństwo.. Za to pojawił się nowy problem.. :evil: Mam wrażenie, że tracę laktacje.. :cry: Nie wiem czy za mało jem czy za mało piję.. Bo faktem jest, że łatwiej mi zjeść herbatniczka niż zgrzać zupę.. Bo na to to nie mam już czasu. Ale chyba to raczej związane jest z piciem, a i to ostatnio zaniedbałam.. Ale czytałam też, że z czasem już nie czuje się cięzkości piersi.. Ale jak trochę odciągałam laktatorem, to ledwo co 'wydoiłam' :) Ale niby jak mały pije - to słyszę jak połyka, a chyba gdyby nie miało co to by nie połykał. Pójdę dzisiaj do mojej ginekolożki, jest też położnikiem to chyba mi coś pomoż w tym temacie.. Oj, chciałabym go jeszcze pokarmić.. w końcu i tak już bust nie wróci do dobrej kondycji, więc szkoda mi by było zaprzestać karmienia. Może któraś z Was miała podobny problem. Czytałam o jakimś kryzysie drugiego miesiąca.. może to to.. :-( Malinko moja kochana, może Ty mi coś poradzisz.. Czy mogę od tak stracić pokarm.. a przystawiam go w dzień co 2-3h. Ale za to w nocy mi ładnie przesypia od 20 do północy i go nie budzę.. Ale potem to znowu co 2-3h.. Więc na dobę mamy około 8-10 karmień. Kurcze.. już miałam naprawdę dużo tego mleczka.. Bo jak był w tym szpitalu to dużo odciągałam.. może wtedy jakś psychika działa.. tylko nie wiem co teraz się podziało.. :sad: Ale jeszcze póki co jesteśmy nadal przy cycu. Choć czasami maluch mi się kręci i płacze, ale zawsze coś tam leci.. Więc nie wiem o co chodzi.. Uciekam, bo mój laktatoreksię odzywa :grin: Może coś mu się uda wyciągnąć PA
-
Dostałam, dostałam.. :) Dzięki!!! Ale przy moim Jęczku Kwęczku ciężko nawet znaleźć czas ininina napisanie paru słów :)??: Choć co najważniejsze to to, że małolat jest już w domu. W nocy już nie daje mi aż tak w kość, bo budzi się tylko dwa razy - ale potem trochę marudzi przy zasypianiu i w końcu daje za wygraną. :razz: Wczoraj akurat byli u mnie rodzice, ale nie pytali o zwierzyniec, choć na wszelki wypadek schowałam je pod stół w kuchni, żeby nikogo ich widok nie drażnił. Co prawda teściowa powiedziała, że by je wzięła do siebie.. Ale wtedy to ja bym musiała do niej łazić.. a ona pewno liczy, że i tak z małym, więc bez sensu - bo wyszło by prawie na to samo. A wracając do malucha, to dostał lekarstwo i w przeciągu 10 dni musimy się zgosić do urologa. Za dwa tygodne miały być kolejne szczepienia.. ale przez to że nie do końca jest zdrowy - będziemy to przesuwać w czasie. Ja też w okresie niemowlęcym miałam jakieś probemy z układem moczowym, więc może to dziedziczne.. On ma zastój moczu w nerkach i stąd zdzarzać mu się mogą infekcje - więc trzeba będzie najpierw wyleczyć ten zastój. Ale jesteśmy w domu, a to najważniejsze!!!
-
Oj Margaretko Jestem z Tobą!!! :) Żadune słowa nic nie zmienią, ani nie sprawią, że poczujesz się lepiej.. bo na to zawsze potrzeba czasu.. Jolciu - niestety Wojtuś jeszcze w szpitalu.. Ordynator powiedział, że wyjdzie najwcześniej we wtorek - a to i tak nie na 100%. Musi skończyć brać antybiotyki - a dostaje dwa!!! Bo ta żółtaczka nasiliła mu się przez bakterie które wykryli w moczu. Podobno miał je od urodzenia.. Tylko nie rozumiem dlaczego to nie wyszyło w szpitalu w którym się urodził! Ja tylko siedze i ściągam pokarm, żeby mały miał co jeść. Kupiłam elektroniczny laktator, bo przy ręcznym już mi ręka odpadała. Od wczoraj komórkę do łóżecza wkładam, żeby się obudzić, bo jak miałam ją za blisko, to zdażało mi się zaspać :)??: a rano potem tylko ból i problem z odciągnięciem. Ale pielęgniarki już na niego narzekają, mówią, że jest zdrowy, bo zdrowo im marudzi. :razz: Jak wczoraj przyszłam rano, to aż mi serce zamarło, bo wchodzę na jedo salę, a go nie ma w łóżeczku.. :) Ale się okazało, że tak strasznie się darł, że jedna pielegniarka się nad nim zlitowała i wzięła go na ręce :P Czasami uda mi się go do piersi w szpitalu przystawić, jak jeszcze nie przyniosą butelek, a on zaczyna płakać.. Choć płaczem bym tego nie nazwała - bo słychać go na cały oddział. Ale niech wrzeszczy!!! Byle był już zdrowy!!! Ale powiem Ci , że bardzo dużo dzieci jest na oddziale. Choć nas przenieśli na salę gdzie mały leżał z dwoma dziewzynkami wcześniaczkami. Jedna już poszła do domu. Ostatnio już lookał w kierunku tej co została, mała ma na imię jak ja - i chyba mu się spodobała :) Tyle fajnie, że teraz leżymy na oddziale gdzie dzieci mają rodziców. Bo na tej porodówce to nie wszystkie były chciane. :) Nie wiem czy Wam pisałam, że jak ja rodziłam, to jedna mama zotawiła swojego synka. Próbowałam Adama na mówić na adopcje, bo chłopaczki mój i tamten to nawet podobne do siebie były - a ja już nie musiałabym przez dłuższy czas rodzić :P ale nie dał się namówić.. Fakt - teraz to nie wiem czy bym się ogarnęła z dwoma berbeciami - ale żal mi było tamtego chłopaczka.. Zostawiła go mama która ma już czwórkę dzieci.. Nie no z jednej strony dobrze, że urodziła w szpitalu i zostawiła niż by miała na śmietniku porzucić.. Ale z drugiej stronu czemu on ma być gorszy od pozostałych jej dzieci. A ładniutki i tak samo kudłaty jak mój Wojtuś!!!
-
No niestety Alienko.. nie tutaj.. nie ma dla niemowlaczków takiej możliwości, żeby mama była z nim 24h/dobę - tylko ze starszymi dziećmi. Do tego od soboty zbieram pouczenia, że to MOJA WINA!! Bo nie mam pokarmu.. Ale stety niestety to nie prawda.. Teraz jak muszę odciągać, to wiem ile tego mam.. Tylko mojego Wojtusia nie idzie zmobilizować do picia na czas. One na oddziale wychodzą z założenia, że dziecko KAŻDE ma ciągnąć 20 minut i ma się najadać. Więc jak tam jestem na chwilkę i mam szansę go pokarmić - to mi go ważą przed i po.. I niestety nie dużo tego wychodzi. Ale temu to się nie dziwie.. bo w domu to maluch cycał z przerwami GODZINKĘ.. No nie umiem go jakoś zmobilizować, żeby ciągnął jak należy. Do tego w szpitalu ma butelkę z trzema dziurkami.. więc leci mu z niej jak z kranu, nic nie musi się napracować.. No to ma to w nosie i się nie męczy, bo i tak dostanie butle. No i jeszcze do tego na wadze mi w domu przybierał dobrze - każda lekarka co go widziała, to to potwierdziła.. Bożenko, kurcze MIESIĄC!! Coś strasznego!!! Ja mam nadzieje, że mi malucha oddadzą już w poniedziałek nawet go pod lampę nie podłączyli, tylko jedną kroplówkę mu podali. Oby to starczyło, bo nie chcę już tam z nim wracać. Dzięki Casiopaea i Sago J Wczoraj po południu powiedzieli, że mały dostał jakiś antybiotyk i raczej dziś nie wyjdzie. Może uda mi się z lekarzem porozmawiać dzisiaj to się czegoś dowiem!! Uciekam do szpitala. PA
-
Rano pisałam i mi zeżarło wszystko.. :razz: ..a tyle się naprodukowałam.. ECH!! Cześć Laseczki!!! Jak maluch jest w domu, to cieżko wygospodarować czas nawet na komputer.. Bo już mi ie śpi po każdym karmieniu, a jak już uśnie to i ja staram się wykorzystywać ten czas na sen. Ale niestety od piątku Wojtek jest w szpitalu.. :) Ta głupia żółtaczka mu się nasiliła.. :) Póki co tylko wypłukiwali ją kroplówką, obeszło się bez naświetlania. Mam nadzieje, że jak mu zejdzie to już nie wróci i że mi go w poniedziałek oddadzą. Bo choć teraz wypoczywam sobie strasznie.. aż mi głupio.. ale to że z małym mogę w ciągu dnia tylko 3h spędzić - to jest śmiechu warte.. Zupenie tego nie rozumiem.. na porodówce to ZMUSZAJĄ do karmienia piersią.. a jak potem niemowlaczka biorą do szpitala to mama może być z nim tylko między 11-12 i 16-18.. :P Szkoda słów!! Jeszcze dziś na jakąś idiotkę trafiłam, powiedziała, że nie ma odwiedzin o 11.. :) Niech sobie między sobą ustalą jak to jest.. Ale w końcu mnie wpuściła.. ale po 12 już nas wyrzuciła.. mimo, że dziecko dopiero co zaczęło cycać.. :)??: Boże, tak niemiła baba jest dzisiaj, że szok. Aż nie mam ochoty tam jechać po południu.. Jeszcze o pieluchy na mnie nawrzeszczała.. A wczoraj przyniosłam i wsiąkły.. :) Co ona myśli, że dziecko oddałam do szpitala, żeby na pieluchca zooszczędzić. Normalnie krew mnie zalała. Wczoraj była taka miła babka - choć nie przypięła pieluch małego przy tym jego 'łóżeczku', a dziś taka wredziola jest. Skąd się tacy ludzie bioą na oddziałach z dziećmi!! Poza tym bez sensu jest to, że mamy ze starszymi dziećmi mogą być 24h/dobe. W czym takie niemowlaczki są gorsze.. albo ich mamy.. I po co ta nagonka na karmienie piersią.. skoro potem się odbiera taką możliwość!!! Mam nadzieje, że laktacja nam się nie cofnie.. ale działam laktatorem, dobrze, że miałam już kupiony!!! No to się Wam wyżaliłam.. Trzymajcie kciuki, żeby nas w poniedziałek już wypuścili ZDROWYCH. Wole być niewyspana, ale żeby maluch był w domu, niż tak.. Miłego weekendu!!!
-
Próba mikrofonu Cześć dziewczynki Pisałam wczoraj, ale coś mi wszystko zjadło.. To ja już rozpakowana :razz: i jestem już z Wojtuśkiem w domu - jest o wiele grzeczniejszy niż w szpitalu. W końcu mleczarnia mi się rozkręciła, więc dziecko jest najedzone - choć nie łatwo jeszcze nam idzie przystawianie, ale bywa spokojny - więc chyba jest dobrze. Ważymy się codziennie, żeby nam waga nie zaczeła spadać. Bo w szpitalu musieliśmy się dokarmiać.. Przez to z tym przystawianiem kłopot, bo za nim poznał smak butelki nie było tak źle. Ponadto pojawił się roblem z położną środowiskową. Bo ja przy przeprowadzce nie zmieniłam przychodni (i nie mam zamiaru ego robić - bo z jakiej racji ma się mnie do tego zmuszać - tylko przez to, że sie przeprowadziłam..), a tutaj położna przychodzi nie jak się dzidzię zapisze w przychodni, tylko położna tutaj przychodzi stąd skąd mama jest zdeklarowana. I tak zostałabym bez nawet jednej wizyty. Ale na szczęście tata mi załatwił z mojej przychodzni położną, przywiezie ją dziś wieczorem - raz - zawsze cos... Ale mnie zezłościli - bo u taty w przychodzni położna przychodzi właśnie jak się dzidzię do nich zapisze. Ciąża niestety musiała zostać rozwiązana cięciem, bo mały tracił tętno.. Szczegółów Wam nie opowiem, ale nie jestem zadowolona do końca z tego wszystkiego. A potem to zamiast na salę pooperacyjną, to trafiłam na salę mam z dziećmi - bo na pooperacyjnej nie było miejsca. Byłam zła, sfrustrowana, denerwowało mnie, że one mają dziecio przy sobie, a ja leże goła jak święty turecki, sama, bo mąż nie mógł przy mnie zostać, bo niby nie ma odwiedzic, a przy jednej po naturalnym to jak nie mąż to jakaś ciotka siedziała - ryczałam całe dwa dni.. Bardzo źle będę wspominać te przeżycia. I do trzech dni po cięciu mówiłam, że nigdy wiecej dzieci.. Ale.. chyba już mi przeszło, terazk jak patrzę na Wojtusia, to można to wszystko jakoś znieść, byle by mieć takiego słodkiego szkraba!!! pozdrawiam Was serdecznie, póki co dzień zalezny - i noc - jest u mnie od tego małego stworzonka :) Dobrze, że jesteśmy ju w domciu. A.. urodziliśmy się 4.03.2011r. o godzinie 7:10, 3,070 kg, 54 cm.
-
Cześć KOCHANE!! Margaretko - dziękuję za pamięć.. Ale nie ma za bardzo co pisać.. Od jakiegoś czasu chodzę w dzień na rzęsach.. I jak tu kumulować siły na ten najważniejszy moment.. Bo mam problem w tym ostatnim miesiącu z przespaniem całej nocy. Potem dzień staram się to nadrabiać.. a i tak czuję się wykończona. W środę idziemy do lekarki - zapytam się jej czyj już mogę zacząć pić herbatkę z liści malin, 'biegać' po schodach, bo tabletki antyskurczowe dziś już sobie odstawiłam. Maluch ma już myślę z 3kg i tyle wystarczy mu żeby się urodzić. Tak myślę.. I nie wyobrażam sobie, że potem ze spaniem mogę mieć jeszcze gorzej.. :) Do tego w środę jestem umówiona już definitywnie na ścięcie włosów. I tak to chciałam zrobić i w końcu udało mi się znaleźć firmę skupującą włosy.. mniej żal.. :) się ich pozbyć, ale całkiem na krótko się będę musiała obciąć. Obym potem nie musiała się męczyć z ich układaniem. Pochwalę się Wam, że mężuś w końcu zaczął jeździć samochodem - póki ze mną, ale i tak to już dużo, bo w końcu do szpitala wypadałoby żeby nas zawiózł, a potem odebrał :) Zdecydowałam się w końcu na ubranka dla małego na wyjście. Już je przygotowałam i spakowałam, pewno będzie mu i ta za duże - ale ważne, żeby maluszkowi było ciepło!! W końcu już tylko czekanie mi zostało :) Idę obiadek dokończć, zjem i się położę.. bo padam.. Buziaczki!!!
-
Jak fajnie, że znów są wszystkie na forum :) Mallinko - termin mam na 15.03... :) już tylko chwilka. Dzisiaj jedziemy na Dopplera - już się nie mogę doczekać na 'widzenie' z moim maleństwem :) Zupełnie już się niczym nie martwię, a jak przejdziemy bez problemu nadchodzący tydzień, to w ogóle będzie ok, bo będziemy mieli za sobą całe 36 tygodni - więc chyba wszystko już będzie do końca wykształcone i sprawne.. Mam tu na myśli płucka, żeby nie było kłopotów z oddychaniem. Nawet porodem się nie martwię, niech boli, niech tną.. byle by dzidziuś był zdrowy i szczęścliwy z nami!!! Bożenko - tak właśnie myślałam, że Ty to w tej Japoni jesteś - skoro tak długo się nie odzywasz. A dieta, dietą - tego co zwiedzisz - bo mam nadzieje, że miałaś na to czas - to jest Twoje!! :) I jakby nie było prawie dopięłaś swojej wymarzonej wagi!! Więc może czas na utrwalanie, żeby tego nie stracić!! No ale jak chcesz jeszcze popróbować.. to Twój wybór, a ja trzymam za Ciebie kciuki!!! Margaretko - przepraszam, że dopiero teraz piszę.. ale nie wiedziałam co powiedzieć.. :) więc chyba niestety banalnie - ale naprawdę mi przykro.. Choć trochę niestety i trochę - całe szczęście z tego - że człowiek to taki organizm, który zawsze musi i potrafi sobie ze wszystkim poradzić, choć na pewno potrzeba czasu na pewne rzeczy. Cześć Szyszunia - powinnaś zostać naszą moderatoką :) bo czuwasz nad tym, żeby się dzewczyny odzywały. Bo przecież bez nas wszystkich - to forum nie będzie mogło istnieć!!! Miłego dnia babeczki!!!
-
Dzięki Szyszunia :-* Dobrze, że Ty jesteś na posterunku forumowym!!! Może Twoim wpisem ię dziewczynki zmobilizują.. i te nowsze i te z dłuższym stażem!!
-
Cześć dziewczynki :) Tak już któryś dzień z rzędu zaglądam, a Wy ciągle nie umiecie przekroczyc kolejnej strony.. :) Mam nadzieje, że to nie przez to, że siły na diecie nie macie.. Albo Was jakiś leń dopadł - jak mnie.. Nic mi się nie chce.. Choć ostatnio tak ładnie za oknem i wartało by trochę pospacerowac.. :P To ja się wczoraj cieszyłam, że jazda na zakupki samochodem to naprawdę fajna sprawa :) W czwartek wybieram się do siostry po jakieś rzeczy - i już będę wiedzieć czego mi jeszcze brakuje.. Wczoraj udało mi się wylicitowac laktator, co prawda tak do końca nie chciałam kupowac.. ale jakbym miała z tym problem.. to i tak się przyda żeby zwiększyc tą laktację.. Oj, chciałabm żeby mały był już na świecie, że bardziej mnie będzie mobilizował do wstawania. I że w końcu będę miała nocnego kompana :P bo i tak wstaję w nocy.. chyba, że po porodzie się to zmieni.. :) A w planach mam jeszcze fryzjera.. bo potem to już mogę nie mieć jak się wyrwac, a już nie mam siły do włosów.. Za długie i za grube.. i nawet nie chce mi się ich rozczesywać.. Takiego lenia mam :) Dzięki Ostatnia Szanso za miłe słowa!!! :) Pozdrawiam Was dietowiczki!!! Trzymajcie się dzielnie w swoich postanowieniach!!! PS - no, udało mi się 'przebić' stronę.. mam nadzieje, że teraz nie będzie długo, długo nic!!! :)
-
:lol:Cześc laseczki!!! Słoneczko pięknie świeci za oknem, więc nie ma mocnych -5 mnie nie powstrzyma przed spacerkiem. Skoczę mamie po piłkę do cwieczenia, o ile jeszcze będzie w kauflandzie. Justynko, ślicznie wyglądasz i widac, że fajnie się bawiłyście!!! :) Teraz już tylko odliczanie.. Ale tutaj wszystkie będziemy za Ciebie trzymac kciuki - więc nie masz się czym martwic!!! Jolciu.. przez te przesądy siostra nie chce mi dac tego łóżeczka jeszcze.. WIęc z tym poczekam do narodzin bobaska.. Choc ja to jestem w gorącej wodzie kąpana - i najchętniej już bym wszystko chciała miec przygotowane na narodziny Wojtusia :) Teraz tylko myślę, w co go ubrac na wyjście ze szpitalka, żeby mi nie zmarzł, jakby było zimno.. W ogóle w co będę umiała go ubrac.. Mam nadzieje, że po jednym dniu z nim już nauczę się nim zajmowac i przestanę się bac dotykac to małe ciałko!!! :) Dobra - idę się doprowadzic do porządku i na zakupowy spacerek :) Miłego dnia dziewczyny!!!
-
NOooo... Magdzik, ale FURY Super!!! Gratuliję zakupu!! Czasami może lepiej się za długo nie zastanawiac, bo jeszcze ktoś by Wam je sprzątnął sprzed nosa!! A mi dzisiaj przyszła komoda z przewijakiem :mrgreen: Ale Adam się dopiero jutro za poskładanie będzie mógł zabrac.. A ja już nie mogę się doczekac!!! A w przyszłym tygodniu - mam nadzieje, że już nic nie pokrzyżuje mi planów, pojadę do siostry po wanienkę i wózek. Za to rodzice wczoraj przywieźli mi nosidełko... Trochę odskulowe.. i takie wrzosowo - różowe.. Jakoś trzeba będzie to przeblec.. Choc nie powiem, akurat rano fajny program o nosidełkach leciał i są takie z podkładkami, że zamontowana do pasów jest na stałe podkładka, a nosidełko się po prostu do tego dopina. Niby fajnie że tak za każdym razem nie trzeba się bawic z tymi pasami.. Ale Adamowi jakos to nosidełko nie przeszkadza, więc chyba zostaniemy przy tym co już mamy :wink: TYlko muszę jedną naklejkę odkleic.. bo jest na niej niezaprzyjaźniny bardzo klub piłkarski.. Masakra, że mama tego nie zauważyła HAHAHA Dzięki Margaretko :grin: Oj tak, jakoś fajnie się dziś czuję, choc z domu dzis nigdzie nie mam zamiaru wychodzic, taka brzydka mgła za oknem się zrobiła!! Miłego dnia PROTALINKI!!!
-
Margaretko :wink: wróciliśmy w piątek już do domu!! Ale po przestąpieniu progu domu chciałam wracac spowrotem.. :mrgreen:??: Trochę mężuś mieszkanko zapuścił.. Może i teściowa mu 'pomagała' - ale raczej nazwałabym to WYRĘCZAŁA GO i on myśli, że już nic robic nie musi.. To straszne, że kwestia sprzątania w naszym związku wciąż raczkuje.. Choc wydawało mi się, ze już wszystko wcześniej ustaliliśmy.. Ale widac, że nie.. Jeszcze długa droga przed nami.. Jeśli chodzi o nasze zdrówko to będziemy na wizyty kontrolne jeździc co 7-10 dni.. i mam nadzieje, że już mnie nie położą na oddziale, że będę mogła tam wrócic, dopiero jak coś się zacznie!!! Żeby byc w szpitalu jak najkrócej! Powodzenia wszystkim w dietowaniu!!!
-
Oj Ostatnia Szanso - poceszyłaś mnie :mrgreen: Ale chwilowo jestem bardzo zła.. Bo jeden lekarz powiedział, że dzisiaj wyjdę - i niestety się nastawiłam.. i to był mój błąd.. Bo zbadał mnie Docent i stwierdził, że jeszcze tą glukozę zrobimy (Do której już dwa razy podchodziłam i wiadomo jak się kończyło..) i jakies inne badanie.. i że to potrwa kilka dni.. nie jeden dzień, tylko kilka.. Auto to mi chyba odholują...
-
Tak, tak Bożenko :mrgreen: Imie Adam słyszałas, bo to po tatusiu :wink: Adam też ma swoje drugie po tacie, a mi spodobał się taki pomysł, może i nasze dzieci będą chciały kontynuowac tą tradycję :grin: Tylko nie wiem co zrobimy jak będzie drugi syn kiedys.. :grin: Ale na razie oby z pierwszym było wszystko ok.. Przez jakis czas może mnie nie byc na forum.. Mam się zgłosic na patologię ciązy w bytomiu.. i albo mnie przyjmą od razu, albo wyznacę termin kiedy mam się stawic. Do tego rano muszę jechac do pracy podbic ksiązeczke zdrowia i oddac L4. Mam tylko na tydzień, potem już szpitalne będzie leciec.. No a do tego na jutro mamy umówioną wymianę drzwi zewnętrzynch.. WIęc sama będę musiała wszystko załatwic. Adam bedzie pilnował tej wymiany.. am nadzieje, ze nie będzie problemu gdzie zostawic samochodu koło szpitala, bo jak Wam już sto razy pisałam - mój mąż za kółkiem póki co nie siada.. TYm zabawniej, bo lekarka każe rodzic nie w naszym mieście, tylko będę musiała jechac właśnie do tego bytomia, więc troszkę dalej.. Ale mam nadzieje, że z tym porodem to będzie jeszcze czas i że mały do marca da radę wytrzymac w brzuszku. No to tyle ode mnie.. Trzymajcie kciuki żebyśmy byli zdrowi!!!! :grin: Kurcze, w życiu nie byłam jeszcze w szpitalu... :grin:
-
Witam świezynki, stałe bywalczynie i nasze wracające dziewczynki!!! Bożenko - chyba w końcu podjęliśmy decyzję.. Choc to nigby nic nie wiadomo.. Ale na dzień dzisiejszy będzie WOJCIECH ADAM :mrgreen: Polu dziękuję za życzenia, trzymanie kciuków bardzo się nam przyda, bo tak troszkę zaczynamy miec pod górkę.. Malinko, nie wiem co mam o tym wszystkim myślec.. U lekarza nie wytrzymałam i się poryczałam.. :wink: Potwierdził to wielowodzie i u małego stwierdził powiększone miedniczki nerkowe.. Niby u chłopców się to zdarza.. Okazało się, że siostra z chrześniakiem też tak miała.. Ale ona nie miała problemu z tymi wodami. Do tego stwierdził, że kośc ramienia jest trochę za krótka.. Ale powiedział, że nie ma co się tym przejmowac, bo obydwoje z mężem za wysocy to nie jesteśmy. Tyle, że to wcale nie jest łatwe się nie przejmowac.. :grin: We wtorek idę do mojej lekarki, zobaczymy co powie! Ten lekarz jeszcze powiedział, że moglibyśmy sprawdzic serce małego, że ewentualnie przez to badanie szło by tez stwierdzic lub wykluczyc jakieś inne dodatkowe wady. Jestem zła, bo się okazało, że tam gdzie byłam w klinice w Katowicach to w I i II trymestrze szło zrobic te badania za darmo, ale w III już nie są one refundowanez NFZtu. Myślałam, że na skierowanie nie będziemy musieli płacic, ale na szczęście wzięliśmy ze sobą pieniążki - tak na wszelki wypadek. Denerwuje się tym wszystkim, ale jednak chcę wierzyc, że małemu nic nie będzie i że będzie zdrowy!!! To tyle u mnie, po wtorku powiem Wam co dalej, co moja lekarka zaleci.. Pa, pa..
-
...i ja się witam w tym nowym roku :mrgreen: Podobnie jak Margaretka - sylwestra spędziłam ze znajomymi na 'domówce' - ale raczej było to tylko posiedzenie i jedzenie.. Bo nie było nas parzyście i nikt nie chciał robic przykrości naszej przyjaciółce - choc pewno nie łatwo jej było wśród dwóch zamężnych przyjaciółek w ciązy.. :grin:??: Mam nadzieje, że i naszej Ewelince się w końcu życie ułozy!!! W domu byliśmy o 4, mieliśmy co prawda spac u znajomych.. no ale mój Adam to maruder.. i wolał wracac do domu, więc jakoś się wykręciłam z noclegu. Za to na drodze spokojnie, mało samochodów i o dziwo miejsce do parkowania mieliśmy pod blokiem. A jutro jadę do rodziców.. Mama chyba już mi wybaczyła moje świąteczne bałaganienie.. :lol: Ale znowu badanie krwi.. A w piątek jedziemy na te prenatalne, mam nadzieje, że się nie zgubimy, bo nie bardzo dokładnie wiemy gdzieznajduje się klinika do której mamy trafic.. Jak się nie uda to gdzies zaparkujemy i weźmiemy taksówkę i już!! Maluch znowu zaczął się wiercic :grin: więc rozumiecie, że moje samopoczucie jest o niebo lepsze!!! Za to waga rośnie z dnia na dzień.. Acha.. mam za sobą wizytę na porodówce. Były w sumie trzy dziewczyny - tez bym chciała żeby było tak mało ludzi jak ja będę.. Jedną bidulkę to na fotelu oglądliśmy.. Booo... mają w szpitalu nowy fotel do rodzenia i nasza prowadząca szkołę rodzenia koniecznie chciała żebyśmy zobaczyły, a rodząca zgodziła się żebyśmy weszły jej do sali! Chyba zaczynam się bac tego szpitala. :grin:??: Okazało się, że nie ma tam wcale znieczulenia.. :wink: I źle i dobrze, bo gdybym miała za to zapłacic 400zł to napewno bym się nie zdecydowała, ale gdybym mogła je wziąc za darmo, to bym się zastanowiła.. Jakoś tak przed świętami dorwał mnie taki ból w dole pleców.. że pomyślałam, że się zaczęło.. :grin: ale to nie było to i jeśli bół ma byc jeszcze gorszy.. to nie wiem czy dam radę to przetrwac... Dobrze, że Adam nadal chce byc przy mnie.. w tym momencie. Juz zaczynamy miec sny z naszym synkiem. Mi się śniło, że urodziłam go w domu.. i jakiegos takiego duże, że już szło z nim rozmawiac.. A Adamowi się śniło, że go kąpał, ale jakoś mu zniknął w wodzie i nie umiał go w niej znaleźc.. No to tyle, bo znów się rozgadałam.. :grin: miłego wieczorku Kochane Babeczki!!! No i witam Nową Nvidię
-
Magraretko i ja dołączam się do gratulacji!!! :( Młodzi na pewno sobie poradzą! Magdziu, przykro mi z powodu męża babci.. :) Kepsko jak ktoś tak umiera w okresie świąt, na pewno były smutne!!! Ale cieszę się że powoli załatwiacie sprawy ślubne, choc trochę nie rozumiem tych praw z kościołem.. Jak to z dwóch parafii zrobiły wam się 4??!!?? Moja koleżanka miała ślub w zupełnie innym kościele niż oboje z mężem przynależyli. Musieli tylko jakies zgody pozałatwiac ze swoich parafi, że mogą wziąc ślub gdzie indziej. Trochę to takie bez sensu, ale tak jest. Ja nie miaam takich kłopotów, bo braliśmy slub w mojej parafi. Ale jak chcesz to podpytam tą moją koleżankę. Jadę do niej na sylwestra więc będzie okazja.. Ale może Tobie już w czwartek uda się coś załatwic. My wigilie spędziliśmy z mamą, ciocią i kuzynką Adama.Nabraliśmy je, że w prezencie dostaną kotka.. :) Zapakowaliśmy ładnie pudełko i do niego wpakowaliśmy moją komórkę, na której nagrane było miałczenie małegeo koteczka.. Nieźle się wystraszyły!!! Chyba nie ma co obdażac ich żyjątkiem, jakiś nie sądzie żeby się sprawdziły. Ale cały czas marudzą i zwierzątku - więc chceliśmy je tak nabrac. A w pierwszy dzień świąt pojechaliśmy do moich rodziców. Choc już myślałam, że nie uda się auta odlodzic.. te ostatnie dni wszsytko w dzień topniało, a w nocy zamarzało i bardzo gruba warstwa lodu na szybach się stworzyła. Nawrt odmrażacze szyb nie dawały rady tak szybko. Ale w końcu się udało. Potem jeszcze po dziadka podjechaliśmy, bo mamy go tak trochę po drodze - i do rodziców na obiadek. Tak Wam mydlę oczy tymi opowiastkami, bo tak naprawdę trochę w mieszakniu rodziców narozrabiałam. Jak nosiłam jedzonko na kolację, to tak niefortunnie postawiłam miseczkę ze śledzkami w tłustym oleju, że wyślizgła mi się z rąk, i upadła mi na stół, ale wcale nie z dużej odległości. Obrós jeszcze idzie przeżyc, ale ten durny tłuszcz chlapnął tez na TAPETĘ!!! I to tak solidnie :) Niby tapeta stara i do zmiany, ale przez to też nie będzie się dało tego zamalowac, bo już biała to ona nie jest.. Choc nie wiem co gorsze.. Chyba te mazie, niz różny odcień białego.. Zła jestem na siebie, tylko mi się zawsze cos takiego przytrafia :) Za to z Adamem kupiliśmy sobie czujnik czadu.. Tyle się słysz ostatnio o tych zatruciach, że czuję się bezpiecznie z tym wykrywaczem. Póki co wykył najwięcej 10 (chyba) ppm-ów, więc nie ma tak najgorzej! U mnie śneżyk sypie, taki leciutki pyłek. Wczoraj jeszcze Adam był ze mną w domu. Fajnie tak nie byc samemu.. Ale teraztylko do czwartku lub piątku - nie wiem kiedy Adas weźmie sobie wolne. Za to martię się o mojego dzidziusia.. Nie wiem jak i ile powinnam go czuc :) Bo ostatnio jakos tak mało mi się rusza.. Jak już to naprawdę delikatnie. A lekarza mam dopiero 7.01. te badania prenatalne, a potem 11 moja lekarka.. Może nawe dobrze jak położy mnie w szpitalu, to przynajmniej ktoś będzie czuwał nad dzidzią. To tyle ode mnie, pozwoliłam sobie Was zapisac, bo cos ostatnio znowu się protalinki obijają w pisaniu!!! :)