
Kasia M.
Smakowicze-
Postów
66 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kasia M.
-
O, takiego bez surowych jaj to jeszcze nie robiłam ;) Ja jajcara jestem to jajka wszędzie daję gdzie się da
-
Współczuję, to chyba sernik na zimno też odpada? Ja tak samych to nie, ale ubite na piankę z cukrem to pycha ;)
-
Całe jajka, tylko bez skorupek oczywiście ;) Można oddzielnie żółtka i białka i potem połączyć ale to zbędna robota :)
-
Składniki (wychodzi dość dużo): 5 jaj, 1 szkl. cukru, pół cukru waniliowego. Powyższe składniki ubić na sztywno. Dalej: 5 śnieżek, 1 litr zimnego mleka. Też ubić na sztywno i połączyć z masą z jajek. Dodatkowo: Szklanka (lub więcej świeżych owoców, np. truskawek, Trochę kakao i spażone bakalie (wg uznania) Masę podzielić na 3 części: - jedną zostawić tak, jak jest, - do jednej dodać zmiksowane owoce (tu będzie trzeba więcej cukru, chyba że lubicie kwaskowe), - do trzeciej kakao i bakalie. Można lody lać w kubeczli albo pudełka jeden smak na drugi jak w kasatach albo lać 1 smak, zamrozić, drugi smak itd (w międzyczasie resztę trzymać w lodówce). Ja ostatnio wpadłam na pomysł, żeby lekko je przemrozić, a potem na blaszce wyłożyć suche wafle, grubo posmarować masą, potem znowu przełożyć waflem i takie a la sandwiche wychodzą Pamiętam że przepis zrobił furorę na mojej komuni wieki temu Życzę smacznego.
-
Super ;) I to na prawdę takie żelki wychodzą a nie zwykłe galaretki? Muszę spróbować, jak zrobię to dołączę zdjęcia :)
-
Składniki (na małą porcję - na spróbę): 1 średni pomidor, 1 ugotowane na twardo jajko, 1 w miarę duży ogórek konserwowy, świeża natka pietruszki, opcjonalnie trochę selera naciowego, łyżka majonezu, sól, pieprz - do smaku. Wykonanie: Wszystko pokroić w dość grubą kostkę, wymieszać, dodać majonez, doprawić, spróbować i gotowe ;) Dobra do frytek.
-
Witam, ostatnio przeglądałam "stare" gazety kulinarne i chciałabym się podzielić nową (dla mnie) panierką do piersi z kurczaka. Panierka z marchewki: Ucieramy marchewkę na drobnej tarce (nie na papkę, na takie nitki) i odciskamy ze soku. Obtaczamy piersi kurczaka w mące pszennej wymieszanej pół na pół z kukurydzianą, Moczymy w jajku z solą (jak zwykłe kotlety), ja tu dodaję trochę suszonych ziół, Obklejamy marchewką i smażymy na mozno rozgrzanym tłuszczu aż się delikatnie przyrumienią. Bardzo polecam i zapraszam do podsuwania kolejnych pomysłów na panierki do mięs. Pozdrawiam ;)
-
Ja też na początku miałam problemy, z reguły wszystko było za słone ;) Teraz już wychodzi mi tak "na oko" i w większości przypadków jest dobrze. Jak doprawiam coś, co można poprawić, to zawsze sypię wszystkiego mniej. Na niektórych paczuszkach przypraw pisze ile czego sypać i muszę przyznać, że czasem mi się to prztdaje, sama nie jestem super - doświadczona w kuchni ale już sobie radzę. Nie martw się, samo przyjdzie :) Pozdrawiam.
-
U mnie w domu mama zawsze zamrażała i też w roladach były ogórki kiszone i nic się nikomu nie stało więc możesz spokojnie mrozić Pozdrawiam
-
"Brzmi" przepysznie świeżo, idealny na nadchodzące (mam nadzieję) lato ;-) Przepis zapisany, muszę wypróbować :shock:
-
Bardzo się cieszę że wyszły i smakowały. Dziękuję za odpowiedź :-(
-
Maiły jeszcze być połówki plasterków surowego pomidora ale się nie zmieściły... Czekam na fotki :)
-
No cóż, przyznam że do romantycznych kolacji Tacosy się nie nadają ;P Ja też zawsze przedobrzam z farszem, hehe. Cieszę się że smakowało i dziękuję za komentarz.
-
Mi się zdarzyło zalać słoik z kawą zamiast szklanki. Ale posolić zamiast pocukrzyć jeszcze mi się nie zdarzyło.
-
Pracuję w czymś w rodzaju fast foodu. Mamy tam stosunkowo łatwą w obsłudze zmywarkę. Tak mi się wydawało. W momencie zamknięcia "klapy", automatycznie się włącza program zmywania na 5min, płyn POBIERA SAMA, przez wężyk z pojemników. Ale nasi nowi chłopcy nie zauważyli tego małego szczegółu i zastanawiali się jak te naczynia się umyją bez płynu. Znaleźli przy zlewie butelkę z płynem do naczyń i... wlali jego zawartość do zmywarki. (drzwiczki zmywarki się otwiera w górę, jak drzwi garażu) Nie wiedząc za bardzo kiedy się kończy program zmywania, otwarli drzwi w środku mycia i ze środka dosłownie wybuchła piana! Cała prawie butelka płynu wlana bezpośrednio do zmywarki, wyobraźcie sobie jak tam wyglądało! Nasi geniusze cali biali a piany powyżej kostek przy zmywarce. Wszyscy się pokładaliśmy ze śmiechu łącznie z szefową. Za karę musieli zostać charytatywnie po godzinach i sprzątać bałagan jaki narobili (pech dla nich że mieli pozmywać i zmiana im się kończyła) :) Dużo takich przygód tam mamy. Np. wkładanie zupy do podgrzania w mikrofali w metalowym pojemniku. Albo na wieczór trzeba studzić piekarniki. Robi się to wkładając do środka pojemników z lodem i ustawianie programu wystudzania. Ale pojemnik powienien być (w tym akurat przypadku) metalowy, nie plastikowy... Ale co tam. Wesoło jest przynajmniej :)
-
Kokosanki Składniki: 4 białka 15 dag cukru (jakieś 7 dużych łyżek) 15 - 20 dag wiórków kokosowych (ja użyłam farbowanych żółtych i pomarańczowych) 1 mała torebka cukru waniliowego 3 łyżki bułki tartej Wykonanie: Białka ubić na gęstą pianę, dodawać powoli cukier (i cukier waniliowy). Gdy piana stanie się gładka wsypać wiórki i bułkę tartą i mieszać przez jakiś czas aż wiórki "wpiją" białka (masa będzie gęsta i zacznie się rozsypywać, tzn. że gotowe). Nagrzać piekarnik do 150 st.C. Blachę wyłożyć najlepiej folią aluminiową, posmarować tłuszczem i posypać bułką tartą (wtedy kokosanki się nie przykleja :grin:) Brać w ręce małe porcje masy i ugniatać kuleczki. Układać na blasze. Nie rosną podczas pieczenia więc można kłaść blisko siebie. Piec ok 15-20 minut aż zaczną się przypiekaćna czubkach. SMACZNEGO
-
Ja robiłam maleństwa, może na 6-7 cm, nie więcej. Trochę podrosną podczas pieczenia. A ptysie też małe, max z 5 cm średnicy, jak takie ciacha "na raz" :grin: Potem kilka większych eklerków zrobiłam bo już mi się bawić nie chciało :-( Pozdrawiam i udanego pieczenia życzę :D
-
TACOS SKŁADNIKI: muszelki taco, kupisz w większych marketach (jak nie możesz znaleźć to placki tortilli też są dobre) ok. 400 g mięsa mielonego wołowego (nie wieprzowego!) 1 duża czerwona cebula (pokroić wedle uznania i podsmażyć) 4 mniejsze ząbki czosnku (rozgnieść) pikantny sos salsa ze słoiczka lub ok. 5 łyżek przecieru pomidorowego doprawionego (ostra i słodka papryka, troszkę soli i zioła, np. bazylia, oregano itp. Nie dodawać pieprzu) puszka czerwonej fasolki po małej puszce groszku i kukurydzy troszke tartego sera kilka liści sałaty oliwa do smażenia (nie za dużo) ogórek kiszony (pokroić w plastry) - jako dodatek sos czosnkowy (przepis na samym dole) WYKONANIE: Mięso smażyć na oleju aż zbrązowieje, po ok. 5 minutach dodać sos pomidorowy, czosnek i cebulę. Smażyć aż mięso zmięknie (ok. 15-20 minut), w razie potrzeby podlewać wodą. Po tym czasie dołożyć opłukane: fasolkę, groszek i kukurydzę. Jeśli masz muszelki taco to w międzyczasie nagrzać piekarnik do 180 st.C (jak masz placki tortilli to podgrzać w mikrofali). Potrzymać na małym ogniu jeszcze kilka minut i gotowe. Włożyć (puste) muszelki do piekarnika na ok 2-3 minuty. Do każdej muszelki wkładamy liść sałaty i farszu tyle ile się da. Na to trochę tartego sera, kilka plasterków ogórka i polać sosem czosnkowym. PRZEPIS NA SOS CZOSNKOWY: 2 małe ząbki czosnku (rozgnieść) 4 duże łyżki jogurtu naturalnego mała łyżka majonezu szczypta soli opcjonalnie: posiekana natka pietruszki i koperek - ilość wedle uznania, nie polecam jednak zbyt dużo. Wszystko dokładnie wymieszać i gotowe :) SMACZNEGO
-
1 mniejsza pietruszka 1 duża marchewka 1/3 niedużej główki kapusty 1 średnie jabłko 2 ogórki kiszone 1/2 średniego selera Te składniki utrzeć na tarce jarzynowej. I jedziemy dalej :sad: 1 mała czerwona papryka - pokroić w kostkę (drobno) 1 mały por trochę natki pietruszki Posiekać na drobno pora i pietruszkę. Pietruszki tak na oko około 3-4 łyżki stołowe już posiekanej. Sól i pieprz do smaku. Dodać trochę oliwy (nie więcej niż 1/3 szklanki) i 3 duże łyżki majonezu. Wszystko dokładnie wymieszać i odstawić na jakieś 2 godz. do lodówki niech się schłodzi i wszystko wszystkim "przejdzie". SMACZNEGO
-
Na niewielką ilość: 2 jajka 1,5 łyżki majonezu sól do smaku i... to wszystko :sad: Jajka ugotować na twardo. Oddzielić żółtka, a białka pokroić w kostkę (nie tak całkiem drobno), żółtka rozkruszyć. Dodać majonez i sól i porządnie wymieszać. Bardzo dobre do kanapek z boczkiem ale moje ulubione są kanapki z szynką, egg mayo i sałatą :grin: (jak zrobię następnym razem to załączę lepsze zdjęcie)
-
Ja robiłam mini eklerki i tylko kilka sztuk malutkich ptysi i eklerów normalnej wielkości więc wyszło mi ok. 40 jeśli dobrze pamiętam. W pracy mamy tradycję że jak ktoś coś upiecze to przynosi ;p Dziękuję za informację i cieszę się, że smakowało. A co do słodkości to wystarczy z cukrem pokombinować.
-
WSZYSTKIE SKŁADNIKI (jakie potrzebujesz na cały tort): 6 jajek 6 łyżek cukru pudru 6 łyżek mąki krupczatki 6 łyżek mąki pszennej 2 łyżki kakao płaska łyżeczka proszku do pieczenia trochę soli 1/2 litra mleka 1 szklanka cukru 1 cukier waniliowy (1 łyżka stołowa) 2 łyżki mąki ziemniaczanej 1 masło roślinne lub margaryna Kasia sok z pół cytryny 2 serki homogenizowane (po 250g) śmietankowe lub waniliowe 2 galaretki (najlepiej wiśniowe) rozprowadzić w 800ml wody 3-4 banany lub wszędzie gdzie banany jakiś inny owoc (nie kiwi ani ananas bo uniemożliwiają stęgnięcie galaretki, chyba że sparzysz wrzątkiem) śmietana kremówka (taka do ubicia z pudrem i śmietan-fixem) lub po prostu śnieżka na mleko (wg przepisu na opakowaniu) NIE UŻYWAĆ ŚMIETANY W AEROZOLU BO SIĘ ROZPUSZCZA PO JAKIMŚ CZASIE NAWET W LODÓWCE SPOSÓB PRZYGOTOWANIA: Potrzebujesz na to ok. 5-6 godzin, najlepiej jak szykujesz jakieś przyjęcie to zrobić ten tort dzień wcześniej to będzie o wiele lepszy w smaku. NAJPIERW ROBIMY BUDYŃ: 1/2 litra mleka 1 szklanka cukru 1 cukier waniliowy po 2 łyżki mąki zwykłej i ziemniaczanej Z mleka odlać pół kubka. Resztę mleka zagotować z cukrami a w kubku rozprowadzić mąki. Jak mleko się zagotuje zmniejszyć gaz i powoli wlewać mleko z kubka cały czas mieszając. Trzymać na gazie do stęgnięcia aż ponownie się zagotuje (cały czas mieszaj bo się porobią grudki). Odstawić z gazu i pozostawić do wystygnięcia. gotowy budyń BISZKOPT JASNY: 3 jajka 3 łyżki pudru 3 łyżki krupczatki szczypta soli pół płaskiej łyżeczki proszku do pieczenia BISZKOPT CIEMNY: tak jak biszkopt jasny plus 1 łyżka kakao Radzę je robić oddzielnie to wtedy wylejesz na blachę świeże i puszyste ciasto za każdym razem. Białka ubić z cukrem na pianę, dodawać po żółtku. Dodać mąkę, wymiksować, dosypać krupczatkę, sól i proszek (i kakao). Wylać na wysmarowaną blachę (może być wyłożona papierem lub folią aluminiową). Piecw nagrzanym do ok. 180-190st.C piekarniku przez 17 minut. Po tym wyłączyć piekarnik, uchylić drzwiczki i potrzymać przez jakieś 2-3 minuty to mamy dużą sząnsę że biszkopt nie opadnie. W międzyczasie jak czekamy na upieczenie biszkopta robimy galaretki i odstawiamy do wystygnięcia. Z ciemnego biszkopta kieliszkiem wycinamy dziurki i kroimy tyle plasterków banana ile dziurek zrobiliśmy i jedziemy dalej. MASA BUDYNIOWA: 1 masło roślinne wcześniej przygotowany budyń sok z pół cytryny 1 łyżka kakao Masło rozkręcić, dodawać po łyżce budyniu. Podzielić na pół. Do jednej części dodać kakao a do drugiej sok z cytryny (masa się się zważy, a przynajmniej tak to wygląda ale zapewniam że nic niekomu się nie stanie, dobra jest), bardzo dokładnie wymiksować. gotowe masy MASA Z SERKA HOMOGENIZOWANEGO: 2 serki połowa z przygotowanej galaretki reszta bananów pokrojonych w kostkę Tężejącą galaretkę połączyć z serkiem, dobrze wymieszać i dodać banany (i znowu wymieszać :lol: ). KOLEJNOŚĆ WARSTW: 1. Biszkopt jasny 2. Masa ciemna 3. Biszkopt ciemny 4. Do dziurek wciskamy plasterki banana (grubość wedle uznania) 5. Zalewamy tężejącą galaretką pozostawić do całkowitego stężenia 6. Na to masa z serków homogenizowanych i wciskamy kółka z biszkopta ciemnego znowu pozostawić do stężenia 7. Smarujemy masą cytrynową 8. Na to bita śmietana (nie jestem dobra w dekoracjach z bitej śmietany) Pozostawić w tortownicy i w lodówce jeszcze przez jakieś 2-3 godziny niech wszystko się porządnie ściągnie, potem dopiero odczepić ścianki.
-
Droga Maro, ja też nie jestem lekarzem ale mogę ci przedstawić sytuację mojej ciotki. Od niemal zawsze męczyła się z "astmą", a przynajmniej tak twierdzili lekarze. Kaszel stawał się coraz cięższy i gorszy do zniesienia a oni nawet nie chcieli wysłać jej na badanie płuc ani nic. Zdecydowała się pójść na "badanie metodą niekonwencjonalną", leczenie prądami, jak to ona nazywała. Kobieta tylko ją dotknęła i powiedziała że powinna zrobić sobie badanie krwi i nie chce jej straszyć, ale jest w śmiertelnym niebezbieczeństwie. Ciotka się przestraszyła i poszła na badania. Z krwi wynikło że jest o krok od białaczki i nie wiem w jaki sposób ale udało jej się nakłonić lekarza do skierowania na zdjęcie płuc. Wynik: najbardziej złośliwy rak płuc na jakiego zachorowują palacze (a ona nigdy nie miała papierosa w ustach) i na dodatek już z przerzutami. Początkowo chodziła do tej lekarki co jej powiedziała że ma badanie krwi zrobić. Leczyła ją tymi prądami i ciotka czuła się lepiej po jakimś czasie. Nawet kaszel zaczął ustawać. Alepotem nasłuchała się od znajomych że lekarze są w stanie ją wyleczyć itd, a to to nie wiadomo skąd się wzięło i wierzyć temu nie wolno. Przestała do niej chodzić, zaczęli jej dawać chemię w szpitalu. Ciotce się pogarszało po każdej dawce, kaszlała krwią i ropą. Jak już nie było dla niej nadziei odesłali ją do domu i powiedzieli że ostatnie miesiące życia najlepiej spędzić z rodziną. Po paru miesiącach ciotka nie żyła... Nie mówię że wierzę w lekarzy normalnych czy "niekonwencjonalnych". Ale ja normalnych lekarzy unikam jak ognia i od tego czasu o wiele lepiej się czuję. Mój ojciec tak samo. Ale każdy wierzy w to, co mu serce podpowiada. Mój ojciec miał nieżyć zanim się urodziłam bo jego nerki były nieuleczalne... Dopóki na siłę się nie wypisał ze szpitala. Dla mnie lekarze do szatany.
-
Jak byłam mała (mama mi opowiadała bo byłam za mała żeby pamiętać) to mama pojechała na jakieś badania do szpitala a wcześniej przygotowała nam sos do spaghetti. Ale makaronu nie ugotowała. Biedny tata, dzieci głodne (mam siostrę), obiad trzeba podać, a on nie ma nawet pojęcia że na odwrocie opakowania znajduje się sposób przyrządzenia. Ubiera nas i leci na drugi koniec miasta (małe miasteczko na szczęście) do swojej siostry po poradę bo do sąsiadów to wstyd. "No jak, zagotowujesz wodę i wrzucasz makaron na 20 minut (20min?!?) i gotowe". Niestety nie wspomniała nic o mieszaniu i dodaniu soli... Skończyło się na kanapkach... Ale na mojego faceta nie mogę narzekać, uwielbia gotować i prawie codziennie coś pichci. Nauczyłam go też piec proste rzeczy i na walentynki (2009) jak byłam w pracy do wiczora upiekł mi babeczki z owocami, galaretką i bitą śmietaną :-D Były pyszne :-D
-
Czasem chyba zdrowie jest ważniejsze niż grzeczność :-D