-
Postów
777 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez Pola Połetek
-
Witajcie dziewczyny, a szczeólnie - Malinko, Maragrete i Marudko :). Marudko, gratuluję ślicznego synka, babciom, także przyszlym, życzę niezapomnianych doznań w obcowaniu z wnukami. Sama mam dwóch: 8 i 3 letniego więc wiem coś na temat radości jaką z sobą przynoszą. Mnie ratuje to, że nie mam czasu na gotowanie, jem co mam, a rzadko mam coś dobrego, staram się, żeby raczej w domu nie było. Myślę, że dużo ma do siebie ta granica, którą wylicza Dukan (wiece, ten wzór) Wg niego ja powinnam w moim wieku i z moją budową ważyć 66kg. No i to by się zgadzało. Zresztą pozostalo mi sporo nawyków z okresu diety: chudo i tylko na oleju winogronowym. Powiedziałabym, że mój organizm przestał tolerować inne tłuszcze i na zwierzęce reaguje biegunką :). Marudko, oczywiście, że piekę chlebek. Od kilku lat nie kupuję chleba. Czasem wyjdzie lepszy, czasem mniej wyrośnie, ale i tak jest smaczniejszy niż ten ze sklepu. Mam już 3 maszynę, bo synowie pozabierali mi poprzednie. Od niedzieli będę miała wakacje więc czasem do Was wirtualnie wpadnę, Czy Bożenka, nasza skrzypaczka, pokazuje się czasem?
-
Hej dziewczyny, nie mam pojęcia czy mnie jeszcze pamiętacie. Mnie się też przytyło jakieś 7 kg, ale nie wróciłam do starej wagi (startowałam z 78). Oczywiście wróciłabym do niej już dawno, ale jak widzę, że idzie w złym kierunku, to zaciskam pasa i tak na 65 się trzymam. Brakuje mi czaem słodyczy i zastanawiam się nad elektropunkturą. Skoro pomogła mojej córce rzucić palenie to mnie powinna obrzydzić słodycze. Pozdrawiam wszystkich walczących i życzę samozaparcia w tej walce. :)
-
Witajcie ! Bywam na smacznym dużo rzadziej niż kiedyś ponieważ zawalona jestem pracą zawodową ale także pracą na rzecz zwierząt. Przez ostatnie pół roku pojawiło się w mediach tak wiele doniesień o okrucieństwie ludzi w różnym wieku w stosunku do zwierząt, że po prostu przeżywam szok. Dlatego też postanowiłam zacząć 'pracę u podstaw' aby to zmienić. Wiem, że to często beznadziejne, ale niech mi się uda w 1 chociaż procencie. Zaczęłam pomagać zwierzętom wirtualnie, poprzez adopcję zwierzaczka z Fundacji na Rzecz Zwierząt Maltretowanych 'Emir". Udało mi się połączyć dwie pasje: pieczenie ciast i pomoc zwierzętom. Piekę ciasta po 2-3 blaszki i sprzedaję je po kawałku w miejscu pracy, za aprobatą kolegów zresztą. Pieniążki uzbierane w ten sposób przeznaczam dla Emira. Jestem także aktywna na forum portalu Dogomania. Do takiej pomocy i was zachęcam. Można pomagać w różny sposób: można wesprzeć deklaracją stałą lub jednorazową, można po prostu wejść czasem na stronę i podnieść wątek psiaczka, który szczególnie ujął nas za serce, kupić coś na bazarku dla siebie lub swojego pupila, lub przekazać fanty na bazarek dla jakiejś bitej, przerażonej istoty. To nie musi być nic wielkiego: kolczyki, których już nie nosimy, nieudany prezent, który może spodobać się komuś innemu. Bardzo Was wszystkich proszę o chociaż malutką pomoc, bo wierzę, że w jedności siła, a 1 złotówka może zdziałać cuda. Zajrzyjcie proszę na stronę z mojego podpisu a wszystko będzie wiadome. Liczę na Waszą pomoc, nie dla siebie, ja wolę dawać niż brać. Wierzę też, że dobro do nas wróci, może nie od razu. Skopiowałam dla Was wierszyk z jednej stron poświęconych kotom, banalny, prościutki, ale jakże chwytający za serce: A kiedy pada deszcz Bezdomne koty mokną- Co zrobić masz sam wiesz: W piwnicy otwórz okno. A kiedy szron się szkli, spod nóg i kół śnieg pryska, Zamknięte otwórz drzwi, Zmarznięte wpuść kociska. Bo może być i tak: W twych grzechach zaczną grzebać, A kot - da łapką znak, Uchyli furtkę Nieba. Jeśli uznacie mnie za wariatkę, trudno. Mam jednak nadzieję, że chociaż kilkoro z Was czuje podobnie jak ja. Wszak mówi się, że ludzie, którzy kochają jeść są z natury dobrzy :mrgreen:. Pozdrawiam wszystkich serdecznie :wink:
-
Pewnie ten temat już dawno jest nieaktualny, ale podzielę się swoimi doświadczeniami. Moja pierwsza zmywarka Ardo, pracowała u mnie 8 lat, a że była niskiej klasy energetycznej postanowiłam ją wymienić na nowszy model. (Z tego co wiem, dalej działa to Ardo) Kupiłam więc Boscha. To było jakieś 9 lat temu. Była dość głośna i czasami zdarzyło jej się nie domywać sztućców. Od roku jestem szczęśliwą posiadaczką Siemensa. Jest oczywiście klasy A+, zurzywa więc niewiele prądu, ma składane kosze, mnóstwo programów, domywa nawet patelnie, jakoś tak jest skonstruowana, że nie odkładają się żadne 'gluty' przy uszczelkach (co w Boschu doprowadzało mnie do szału), anade wszystko jest supercicha. Wcale jej nie słychać. Domywa, dosusza, ma osobną, płaską szufladę na sztućce, co ułatwia ich mycie. Jestem nią zachwycona. Nie była tania, ale też nie z najwyższej półki. Siemens to dobra firma.
-
Czy Mozna Dodać Wódki Do Masy Budyniowej?mleko Skondensowane...
Pola Połetek odpowiedział(a) na temat w Problemy w kuchni
Masa się warzy wtedy, kiedy składniki mają różną temperaturę. To jest główny powód. Wystarczy leciutko podgrzać, ale można też zacząć od utarcia 1/4 kostki masy i dodawać po łyżce zwarzoną masę, ale to dłuższy proces, choć smakowo mniej masa traci na wartości. -
Ja też piekę biszkopt ubijając najpierw białka. Raz mi się tylko nie udał ale to była wina mąki. Nie wiem co w niej takiego było, ale nawet myszy jej nie chciały. nigdy nie smaruję boków biszkoptu jeśli tort ma być równiutki. W większości używam mali tortowej z różnymi domieszkami: czasem z krupczatką, czasem ziemniaczaną, zależy do czego ten biszkopt ma być. Jajka powinny być zimne, ale najważniejsze jest dobre ubicie białek i dodawanie cukru we właściwym momencie. Kiedy doda się jajka masa zwiększy swoją objętość. Ważne jest, aby mieszając mąkę nie 'wypuścić' zbyt wiele powietrza z masy. Produktów Oetkera nie używam, bo mają sztuczny posmak i nikt z mojej rodziny by tego nie ruszył. Muszę jednak przyznać, iż jadłam ostatnio tort ze śmietaną usztywnianą malinowym usztywniaczem tej firmy i był całkiem dobry :mrgreen:.
-
Będę się starać Irrisku, ale nie zawsze mam czas, a właściwie ciągle cierpię na jego brak. A jeśli chodzi o słabą silną wolę, to wszystkie na nią cierpimy, niestety. Bożenko, wiem, że powinnam ćwiczyć, ale wieczorem, a właściwie w nocy, kiedy się kładę jestem już tak padnięta, że nie pamiętam jak trafiam do łóżka. Kupiłam natomiast takie urządzenie, ostatnio chwalone przez fizjoterapeutów do masażu wibracyjnego, Zobaczymy, czy działa, przyszło właśnie dzisiaj :grin:. Z moich planów wyjazdowych nici, jak będą ferie ja mam sesję egzaminacyjną i mój syn też, więc nie ma kto zostać ze zwierzaczkami. Wszystkie weekendy zajęte. Latem pewnie Ciebie nie będzie :wink:. Trudno się zgrać, ale może kiedyś, do emerytury mam jeszcze 3 lata :grin:. A synem się nie martw. Z mojego punktu widzenia, dzieci wybitnie zdolne uczą się tych przedmiotów, które lubią. Ci, którzy są piątkowi ze wszystkiego to po prostu kujony. Przypomnij sobie choćby Einsteina, w szkole uznano go za głupka. Fajnie, że Twoje dziecko myśli, jest małym wynalazcą, to chyba najważniejsze. Witaj Maragrete, ja po dwóch dniach białkowych mam już tylko 0,5 kg do suwaczka, więc nie jest źle. Nie martwię się, bo z lenistwa nie gotuję, nie mam dla kogo, używam za to parowaru, a to dania niskokaloryczne. Przed świętami byłam poniżej suwaczka, więc nie musiałam się bardzo oszczędzać. Jeśli chodzi o zwierzątka, to oczywiście, mam jedno więcej, choć niestety, jedno odeszło za tęczowy most i to wcale nie 14 letni kocur z cukrzycą, ten ma się całkiem dobrze. Codziennie dostaje insulinę, nie broni się przed zastrzykiem, wie, że tak trzeba. Odszedł Ramzes, zachorował na nerki i umarł. Za to córka zostawiła mi Dieselka, swojego kocurka. Ona i tak ma za swoje z tym psem, którego w zeszłym roku znalazła. Cały czas organizuje różne bazarki, żeby go utrzymać. Link pod spodem jest ciągle aktualny, gdyby któraś z Was chciała tam zajrzeć i podrzucić wątek do góry, to nic nie kosztuje :grin:. No i na podwórku mamy przybyła mi czarna kotka - a co tam, jedna więcej, jedna mniej!! Tyle tylko, że muszę ją oswoić i wysterylizować, bo inaczej wiosną będzie więcej. Jedną kotkę udało mi się 'wlepić' koleżance z pracy. Jej mąż najpierw się na nią złościć, a teraz jest w niej zakochany i jest najchętniej przez niego fotografowanym obiektem . Poza tym, nic się nie zmieniło. O, jeszcze nie powiedziałam Wam o weselu. Było super, a moje dzieci wyglądały ekstra. Obie sukienki zrobiły furorę! Pogodę mieliśmy piękną!! Dopiero w poniedziałek po południu, czyli po sesji zdjęciowej zaczęło padać i temperatura spadła diametralnie.
-
Witam Was dziewczyny Długo mnie nie było: praca, imprezy rodzinne, święta. Ale teraz odpoczywam sobie bo znowu dopadło mnie zapalenie korzonków i siedzę w domku. Widzę, że w większości trzymacie wagę albo jesteście na dobrej drodze. U mnie bez większych zmian, staram się trzymać wagę. Czasami sobie pofolguję, to fakt, ale za to robię sobie dwa dni białkowe: środę i czwartek i waga się trzymała, do świąt, na które napiekłam i nagotowałam pyszności no i mam trochę na plusie, ale nie zmieniam suwaczka, bo jestem w stanie to zmienić w ciągu dwóch tygodni. Ostatnio krawcowa miała do mnie pretensje, że znowu schudłam. Owsiankę uwielbiam!! Nie mogę się doczekać ranka :mrgreen:. Wiele nawyków jednak zostało: rzadko jadam chleb, nawet ten własnoręcznie pieczony, ryżu, ziemniaków wcale nie jem, słodycze jem tylko wtedy, kiedy mój mózg się tego domaga. Nie można stale z sobą walczyć :wink:. Nie jestem w stanie przeczytać wszystkiego bo z trudem siedzę, ale cieszę się, że wszystkie moje dawne 'współodchudzaczki' są i walczą dalej. Życzę wszystkim samych radosnych chwil i mnóstwa szczęścia w nowym roku. W szczególności Tobie Marudko: szczęśliwego rozwiązania i zdrowego, pieknego dzidziusia. A bólu się nie bój, zapomnisz o nim jak tylko spojrzysz na buźkę swojej dziecinki.
-
Ja też zaparzam część mąki wrzątkiem i dodaję jajko. Myślę, że długość wyrabiania też ma znaczenie. Ja wyrabiam tak długo, aż po przekrojeniu pokażą się pęcherzyki powietrza a ciasto jest gładkie i o jednolitej fakturze. Poza tym rozwałkowuję ciasto dość cienko. Pierogi są ekstra!!!
-
Witajcie!! Długo tu nie zaglądałam, a tu tyle miłych słów pod adresem mojego piernika :mrgreen:. Bardzo się cieszę, że wszystkim którzy go piekli smakował :mrgreen:. Niedługo znowu święta, więc i ja pewnie go upiekę. Z racji diety piekę niewiele ostatni, ale przynajmniej sobie poczytam i popatrzę :wink:.
-
Witajcie z rana :mrgreen: U mnie za oknem świeci piękne słoneczko, ale jest cholernie zimno. Nawet żaden z kotów nie wybrał się na noc na polowanie. Wczoraj już uruchomiłam piec i w domku jest przyjemnie ciepło, a co najważniejsze, nie jest już wilgotno. Bożenko, jakoś wczoraj przegapiłam Twojego posta, przepraszam :) . Fajnie, że masz się już lepiej, bo jak tu grać z bolącym łokciem. Sama nie gram na żadnym instrumencie, (choć dawno temu zdałam do szkoły muzycznej) dlatego podziwiam tych, którzy posiedli tę umiejętność. Ty zapewne jesteś mistrzem w swoim instrumencie, skoro grasz w filharmonii. Ja się nie kryguję, ja wiem, że nie jestem fotogeniczna! Nawet moje dzieci to mówią głośno. Jak starszy syn zrobi mi zdjęcie znienacka, to jeszcze jakoś wyglądam, ale jak wiem, że jestem fotografowana to już koniec! :mrgreen:. Ale mnie to naprawdę nie przeszkadza. Dziś po dwóch dniach warzywek waga poszła 0,5 kg w górę, ale wiem, że tak jest, więc mnie to nie przeraża. W zasadzie nie muszę więcej chudnąć. Chcę się tylko czuć komfortowo w sukienkach na ślubie córci. Zatem do 25 września, żadnego dogadzania i nic niedozwolonego :) . Zaraz znowu jadę do weterynarza (30 km). Głupio mi, bo facet nie bierze ode mnie żadnej kasy. Mówi, że niedługo u nich zamieszkam, tak często jestem. No ale przy 5 kotach i 2 psach to nie ma się co dziwić. Dziś po prostu zostawię mu dziś kasę za 'całokształt' i wyjdę :wink:. Odezwę się do Was z końcem września bo teraz nie będzie specjalnie czasu. Pozdrawiam Was wszystkie/ch. Życzę dużo silnej woli i jak najmniej pokus wokoło :)
-
Na mój rozum, to ten facet naobiecywał jej dużo, a Ciebie, kochana tak przedstawił, że w jej oczach to Ty jesteś wszystkiemu winna. Jestem przekonana, że ona święcie w to wierzy!!! Ja jej nie bronię, ale tak prawdopodobnie jest, że to on wg niej jest tym skrzywdzonym, przez Ciebie niedobrą, wredną itp. Winę ponosi wyłącznie Twój mąż! On nie będzie z Tobą mieszkał, bo dziewczyna będzie usilnie dążyła do tego, aby je wybranek, nareszcie wolny, zamieszkał z nią. Nic dodać, nic ująć. Strzał w samo sedno.
-
Gratuluję i zazdroszczę nowych, przyjemnych doznań :). Niestety, faktycznie, zwykłego człowieka żadko na to stać Jusiu, to było tylko dla Twojego dobra :). Ale cieszę się, że mnie jeszcze pamiętasz :). Jak będziesz w ciąży, to na pewno Cię nie tknę, nawet wirtualnie. :D Mallinko, super, że wpadasz na forum, że waga się trzyma, i że ciągle z nami jesteś :D. Bożenko, przykro mi słyszeć, że dopadło Cię to choróbsko, ale nie dziwię się, skoro pracujesz po 11 godzin. Niestety, nie jest mi obca wielogodzinna praca. Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę, aby szybko ten łokieć przestał boleć. Ivonko, Sokrates powiedział, że jakkolwiek by człowiek nie zrobi, zawsze będzie żałował. Wybierz zatem to, co uznasz za lepsze dla siebie. Jednak również jak inne dziewzyny sądzę, że facet chce tego co dobre dla niego. Zatem życzę Ci, abyś w tym przypadku była straszną egoistką Brawo Convalio!!! Ten fragment skopiowałam i wysłałam swojej córce, ona robiła ten sam błąd, jadła za dużo nabiału, szczególnie jogurtów. Zauważyłam, że ilekroć zjadłam na kolację kurczaka, jajka lub rybę tyle razy rano zaliczyłam poważny spadek na wadze. Kropelko, gratuluję. A co do pana Dukana, to też czasem się myli. Mnie obiecywał schudnięcie do maksimum 66 kg a już prawie rok trzymam się w wadze 58-60 (po każdych świętach, niestety :D) Witam nową Protalinkę. Pokusy zawsze są, ale któż z nas nie błądził, nie rzucał się na coś niedozwolonego, nie pragnął wafelka, loda lub innej przyjemności łechcącej nasze podniebienie. Powiem szczerze, ze jak mnie już tak mocno wzięło, to zjadałam coś niedozwolonego, szczególnie owoce, albo leciałam do sklepu po kolę zero. Ma ona tę zaletę, że jeszcze wiele godzin 'po spożyciu :D' utrzymuje się w ustach słodki smak. Generalnie jednak wystrzegałam się słodyczy, nawet protalowych, bo boję się aspartamu. Irysku, moja bratnia duszo, jak się czujesz? Mam nadzieję, ze dużo lepiej. O rany, ale się naprodukowałam. A teraz żegnam wszystkich i lecę do weterynarza na zastrzyk z kotem, któremu musiałam usunąć wszystkie zęby (oprócz kłów i siekaczy) :wink:. Pozdrawiam, życzę miłego weekendu i spektakularnych spadków.
-
Hello !!!! Wreszcie dorwałam trochę czasu, aby coś skrobnąć. Przejrzałam więc forum (nie będę kłamać, że przeczytałam dokładnie, bo to nie jest możliwe :) ) Convalio, jesteś chyba dobrą wróżką, bo psiaczek pojechał wczoraj do nowego domku, z 2 dzieci i duuuuuuuuużym ogrodem. Co więcej, będzie też miał kolegę, labradora. Jeszcze tylko za kilka dni muszę sprawdzić, czy faktycznie jest mu tam dobrze. Kochana, mam prawo jazdy 30 lat, jeżdżę codziennie i w każdej pogodzie, ale jestem pewna, że nie zdałabym teraz prawa jazdy, bo jeżdżę na pamięć, rutynowo. Całe życie miałam problemy z zaparkowaniem do tyłu za pierwszym razem, ale uważam, że to żaden wstyd poprawić manewr. Głowa do góry, następnym razem się uda :). Gochna, powtórzę za jednym z naszych kabareciarzy - LACHON jesteś, i tyle Gratuluję :D. Witam nowy protalowy narybek littlegirl , soulmate1991 i pipi. Te 2 kilo to już historia. Nie jest to trudne z dr Dukanem, okazuje się. Znowu bolą mnie kości miednicy, kiedy siadam w wannie. To znak, że już dość. Jak na moje 57 lat to waga 58 jest w sam raz. A może zejść do 57? było by po równo :D:):D Witaj Maliszko, wiem, co chciałaś powiedzieć, rozumiem to i wcale się na Ciebie nie gniewam. Mieszkam na trasie oprzelotowej do różnych miejscowości wypoczynkowych i ludzie wyrzucają u nas mnóstwo zwierząt. Jestem przez to rozgoryczona, bo nie wszystkim mogę pomóc. Człowiek chciałby świat naprawić, ale niestety nie jest to możliwe :). Piesek, mam nadzieję, jest już szczęśliwy, w swoim nowym domku. On faktycznie potrzebował 'swojego człowieka' i dzieci, które kocha. Olinko, piękna trasa, piękne wakacje, gratuluję wyboru miejsca :D. Witaj Sandruś, dzięki za wsparcie, jak widzisz pomogło. Tyle Was słało dobre życzenia, że wreszcie się spełniły. I tak jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twojego TŻ, że wybierając mieszkanie kierujecie się dobrem kotka. Myślę, ze decyzja pozostania w dawnym, wypieszczonym przez Was mieszkanku, jest dobra. Daleko do pracy, ale za to warunki dobre. Hej, Maleństwo! Moja babcia mówiła, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Może i w Twoim przypadku tak będzie. Może dostaniesz jeszcze lepszą pracę od tej, którą Ci teraz zaoferowano? Najważniejsze, ze nie jesteś bez środkow do życia. Życzę Twojemu mężowi szybkiego znalezienia pracy, I dzięki za moralne wsparcie :D. Tak Jolciu, to prawda. Ale kiedyś zdarzyło mi się prowadzić klasę od 1 klasy podstawówki do 3 gimnazjum i to było wspaniałe. Patrzyłam, jak Ci ludzie się zmieniali, rośli, dorośleli. Do tej pory ich traktuję jak po trosze moje własne. Niektórzy poszli nawet w moje ślady. Wiesz, jakie to fajne? AZ i Gosiulek, życzę Wam najwspanialszych, wymarzonych ślubów i wesel. I dzielcie się wrażeniami A dziękuję Ci Marudko, dziś go też zobaczylam. Ale i tak poprzedni bardziej mi się podobał :D. Mój pies jest bardziej fotogeniczny i nie potrzebny mu photoshop, a mnie by się przydal :).
-
Witajcie dziewczyny Melduję, że suwaczek znowu aktualny :mrgreen:. Dokończę białka, potem warzywka i przejdę do utrwalania. Iriss, Maliszko, Jolcia, dziękuję za wsparcie. psiaczek jest ogłoszony na dwóch psich forach i mam nadzieję, że znajdzie swojego 'ludzia'. Zatrzymałabym go, gdybym nie musiała tak wiele pracować bo jest niesamowicie miły. Niestety, wakacje się skończyły i pora znowu zasuwać. Ale ja to lubię :mrgreen:. Mam nowe dzieciaczki z I klasy podstawówki, to takie słodziaki :wink:. Trzecie klasy już nie są takie 'niewinne' ale i tak fajne. Pozdrawiam i życzę samych spadków :).
-
Witajcie kochane :mrgreen: Dziś mam już lepszy humor. Piesek biega po moim podwórku na przemian z moimi własnymi psami. Uciążliwe to, niepowiem, bo muszę pamiętać kto i kiedy jest 'na wolności' (jeszcze przecież koty mają swoje prawa) ale może jakoś dam sobie radę. Maliszko, wiem, że większość ludzi jest dobra. Ja należę do ludzi bardzo emocjonalnych i często muszę się przespać z problemem, aby spojrzeć na coś z innej, bardziej pozytywnej strony. We wcześniejszym poście pisałam też o okrucieństwie ludzi w stosunku do dzieci, ja również je dostrzegam. Jako nauczyciel spotykam się z różnego rodzaju patologiami, i boli mnie to równie mocno. Więc jeśli poczułaś się urażona, przepraszam :mrgreen:. Bożenko, odzywam się teraz, bo za kilka dni będę miała czas wypełniony co do minuty i pewnie nie będzie czasu, aby Was czytać, a co dopiero pisać. Początek roku to wyzwanie dla rodziców, trzeba 'uzbroić' dzieciaczki w wszystkie potrzebne rzeczy :wink:. Dlatego rozumiem Twoje mniejsze zaangażowanie. Mam jednak nadzieję, że znajdujesz czas na kontynuowanie diety. Irris, ja też mam taką nadzieję, bo piesek jest naprawdę wspaniały. Nie robi żadnych szkód, ale bardzo chce do domku, do człowieka, przytualć się i pieścić. A tak z innej beczki: byłam dzisiaj ze swoimi dziewczynami do przymiarki w salonie mody. Kobieta, u której szyjemy sobie kreacje, jest niesamowita!!!!! Niektóre rzeczy były bez jakichkolwiek poprawek, tylko trzeba było uzgodnić dlugość i to wszystko. Pierwszy raz w życiu zetknęłam się z takim profesjonalizmem. I to za niewielką cenę. Rewelacja!!!!! Co prawda trochę daleko od mojej miejscowości, ale już wiem, że zostanę wierną klientką tej pani :). Muszę zrzucić jeszcze 2 kilogramy, aby czuć się komfortowo. Nie myślę, jednak, aby był to jakiś problem. Mamy przecież odchudzające białeczka, HURRRA!!!!!! Zyczę wsztystkim dobrej pogody (na razie jest strasznie) i duuużych spadków. Pozdrawiam :).
-
Hej, Masz rację co do boskiej natury, nie nam się o niej wypowiadać. Jeśli chodzi o okrucieństwo małp, to akurat rozumiem: jest to walka o terytorium, a co za tym idzie, przetrwanie. Nie sądzę natomiast, aby którakolwiek z nich z przyjemnością przyglądała się cierpieniu drugiej. To ma w charakterze tylko człowiek, na szczęście nie każdy. Nawet kot, bawiący się myszą ma w tym jakiś cel, uczy się jak przetrwać, uczy się zachowań ofiary. Krew mnie zalewa, bo u mnie w 'psim areszcie' szczeka właśnie młodziutki foksterier, wyrzucony przez swoich 'państwa' z samochodu. Siedzi tam, bo moje psy go nie akceptują a nie mogę pozwolić, aby wpadł pod samochód albo zdechł z głodu. Robię co w mojej mocy, aby znaleźć mu przyzwoity dom. I jak mam wierzyć, że ludzie są dobrzy? Może jest ktoś z okolic Szczecina, kto przygarnąłby znajdę? Niedługo wracam do pracy i nie będę miała czasu dla niego, a on lgnie do człowieka, kocha dzieci, jest bardzo ufny i przymilny. Najlepszy byłby domek z ogródkiem :mrgreen:. Oj, spania dzisiaj znowu nie będzie!! Wiem, że moje wołanie tutaj to 'syreni śpiew', ale już naprawdę nie wiem, co robić! A jeśli chodzi o dietę, to na pewno nie przytyję, niedługo nie starczy mi na jedzenie, bo całą kasę wydam na zwierzaki.
-
Witajcie dziewczyny :mrgreen: Wpadłam na chwilkę, bo czasu już mam niewiele, a rok szkolny teoretycznie jeszcze się nie zaczął. Szkolenie było fajne i w cudownym miejscu nad morzem o nazwie Dźwirzyno. Szkoda, że zajęcia trwały od 9 rano do 19.45. Potem miałyśmy przymiarkę sukni slubnej a jutro jedziemy z córką i synową mierzyć kreacje na drugi dzień. Faceci mieli fajnie - weszli, przymierzyli garnitury, zdecydowali, poprosili o pasujące koszule, buty, krawaty i skarpety i już było po zakupach. Z nami żaden nie chciał jeździć Ciekawe czemu? :mrgreen: Marudko, przychylam się do zdania moich poprzedniczek. Szkoda Twoich nerwów i łez. Wiem, że to boli, jak trzeba płacić za coś, co Ci się słusznie należy za darmo, bo już dawno za to zapłaciłaś, ale w tym przypadku ważniejsze jest Twoje samopoczucie i zdrowie Twoje i dziecka. Ja poszłabym prywatnie do kogoś, kto pracuje w tym szpitalu, który wybrałaś jako miejsce porodu. Lekarz czuje się wtedy za Ciebie odpowiedzialny i nawet jak nie ma go przy porodzie to jest na telefonie. Ja swojego najmłodszego syna rodziłam w wigilię a urodził się 12 minut przed północą. Lekarze byli w ciągłym kontakcie z moim lekarzem prowadzącym. On decydował co i kiedy zrobić. (wcześniej straciłam dziecko w pierwszej dobie po porodzie). Nawet do domu mogłam zadzwonić, bo mnie z wózkiem podwieziono do telefonu na korytarzu (komórek nie było 22 lata temu). Owszem, czasem można znaleźć lekarza, który ma serce dla pacjentów, ale to obecnie rzadkość. Witaj Sandro, masz rację, to mądre zwierzęta, mamy z nimi 99% genów takich samych. Gdyby miały taki sam układ mowy, bez trudu nauczyłyby się mówić. I są od nas ludzi lepsze, nie są tak okrutne. Ja czasem wstydzę się, że jestem człowiekiem. A oglądałaś wczoraj w wiadomościach informację o 3 miesięcznej suczce, której 'LUDZIE' obcięli nożyczkami ucho przy samej małżowinie i połowę ogona? To się wydarzyło w Rudzie Śląskiej. Nie mogę o nich powiedzieć 'bydlęta', bo obraziłabym tych drugich. Nie mogłam spać. Co więcej, małpy kochają i opiekują się swoimi małymi, nie biją ich kiedy są bezradne, kilkumiesięczne. Kiedyś ktoś (nie będę przytaczać jego niepopularnego imienia) powiedział: 'człowiek, to brzmi dumnie'. G...no prawda! Człowiek to najmniej udane stworzenie, które wszystko zniszczy. Myślę, że Boga nie ma. Nie mógłby patrzeć na wojny, okrucieństwa rodziców, znęcanie się nad braćmi mniejszymi. Sorry, za zboczenie z tematu, ale nie mogę dać sobie z tym rady. Życzę wszystkim miłego dnia.
-
Witaj Gosiulku :( Ja mieszkam w Chociwlu, 67 km od Szczecina, a córka w Warszawie. Dziękuję za informację o balerinkach. Wyślę ją do Deichmana. Jaki masz rozmiar, bo moje dziecię 38,5 / 39 w zależności od firmy. W Gdyni, a więc w pobliżu ciebie, mieszka mój najstarszy syn :(. Pozdrawiam i życzę, aby woda zeszła jak najszybciej.
-
Witaj Irysku :(. Ooo, to Ty expert jesteś nie tylko w Dukanie, ale także w weterynarii. Pan doktor bierze ode mnie 50 zł za kocurka i 80 za kotkę :(. Jak sterylizowałam swoją sunię (widoczną na zdjęciu) po pierwszej cieczce to wziął ode mnie 170 zł, a to przecież kawał psa więc i 'materiału' poszło więcej. Sami zresztą powiedzieli, że to tylko dla mnie taka cena. Moja córka mieszka w W-wie i tam za kota chcą 270 zł. To już jest masakra. Jak jeździłam ze swoim cukrzykiem do nich na zastrzyki i kroplówki to brali ode mnie za każdą wizytę 30 zł. Aż mi głupio było. Jest to naprawdę świetny zespół lekarzy, z sercem. Mają zresztą taki certyfikat "Leczę z sercem" :(. Jeśli chodzi o dogomanię, to przynajmniej 5 piesków jest przeze mnie dofinansowywanych, w tym Rufus. I jeszcze jedna sunia w fundacji Emir, bo nikt jej nie chciał zaadoptować. Płacę też dla WWF na fokę szarą i rysia polskiego. Sporadycznie też na inne dzikie zwierzęta. Niestety, to co robimy, to wciąż za mało. Miną dekady, zanim coś się zmieni w mentalności ludzi i zrozumieją, że my jesteśmy odpowiedzialni za los bezbronnych istot, że tak naprawdę to my jesteśmy u nich gośćmi. Fajnie, że jesteś :(. Miło mieć pokrewną duszę, bo to mnie upewnia, że to ja jestem normalna, w przeciwieństwie do 'rozbawionej' pani z urzędu.
-
Bardzo mi przykro, że Twoja koteczka choruje. Ale skoro walczysz, to zawsze jest nadzieja. Ja swojemu Filusiowi co wieczór podaję insulinę i zwierzaczek odzyskuje powoli równowagę. Poprawiło się futerko i ogólnie kondycja. A ma już 13 lat skończone. Jest podobny do Twojej Soni, bardzo poważny, rozważny i dobrze ułożony. Lekarz mi powiedział po wstępnych oględzinach, że chyba ma guzy wewnątrz jamy brzusznej ale na szczęście okazało się, że nie. Miał jednak powiększoną wątrobę i nerki. Na dzień dzisiejszy wygląda to o niebo lepiej, ale na insulinie będzie już do końca życia. Życzę Tobie i Soni pomyślności w walce o jej życie i serdecznie pozdrawiam.
-
Dzięki, Jolcia.:(. Córka jest twarda, ja mniej. Dziś robiłam ruskie i drożdżowe z serem. Przy ruskich niestety 'pękłam'. Jest u mnie syn z synową i dziećmi więc ciągle coś pichcę. Do tego oni dzisiaj mają 8 rocznicę ślubu musiałam więc zrobić coś, co najbardziej lubią. Teraz siedzę cichutko jak myszka bo uspilam maluchy a ich 'starym' :( dałam wolny wieczór. Poszli do kina i na kolację. Siedzę więc i piszę do Was :(.
-
No właśnie, z butkami jest problem!! Kupiła gdzieś w necie, takie aby tylko do kościoła, a potem przebierze się w balerinki. W sumie tych drugich też jeszcze nie ma. Do tańca mogą być białe, spod sukienki i tak nie będą wystawać. Moje dziecko nie umie chodzić na obcasie. Ma 176 cm wzrostu, a narzeczony jest o 5 cm wyższy, wiec obcas wyższy niż 2 cm nie wchodzi w grę. Ona przede wszystkim ceni sobie wygodę. Wydaje mi się, że moja córka ma ślub tydzień po Tobie :(.
-
Witam wieczorowo :( Cieszę się, że jeszcze część z Was mnie pamięta. To bardzo miłe. "Cześć Polaniu – miło widzieć znów Twojego.. pieska ;-P" - Marudko, mój piesek to ładne zwierzątko, ja nie jestem tak fotogeniczna, to po co mam się tutaj wklejać :(? Ale wyobraź sobie starszą, siwą panią w okularach, 164 cm wzrostu, 60 kg, wyglądającą jak rasowy belfer. Na pewno taką znajdziesz w swojej pamięci z czasów szkolnych. To będę mniej więcej ja. Może za jakiś czas zrobię sobie jakąś fotkę. Jak nie wiem, że mnie fotografują to jeszcze to jakoś jest, ale jak już wiem, to masakra. Niestety, na weselu córki będę musiała dać się sfotografować, to może jakieś wstawię. Maliszko, kocham zwierzęta, kocham wszystkich, którzy kochają zwierzęta, ale też często wstydzę się, że jestem człowiekiem. Dziś zauważyłam, że na podwórku u mojej mamy są dwa nowe, czarno-białe kociaki. Czyli razem będzie tam już jakieś 8 sztuk. Na bank zbankrutuję. Muszę to połapać i wysterylizować bo inaczej będzie masakra. Gochna, szczerze gratuluję!!! Widocznie jednak jakaś dobra gwiazda nad Tobą czuwa w ostatnich latach. A tak naprawdę, to zawdzięczasz to tylko swojej ciężkiej pracy :(. Maragrette, fajnie, że wypoczęłaś, niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Gratuluję też spadku. dzielna kobietka z Ciebie. Odchudzanie idzie mi marnie, mam na wakacjach dzieci, które już dawno zapomniały o odchudzaniu. Stale coś piekę i gotuje, więc nawet próbując grzeszę. Ale 60 to i tak mniej niż sobie pierwotnie zamierzyłam, choć już było 58/7 w porywach. Od 23 biorę się poważnie za siebie, razem z córką, która nie może przytyć bo nie zmieści się w sukienkę ślubną, będę więc miała towarzyszkę. Lubię to, co Dukan poleca, ale pokus jest tak wiele!!! W piątek wyjeżdżam na kurs, jeszcze nie wiem dokąd i nie będę miała dostępu do neta, zresztą pewnie nie będzie czasu. Ale potem się odezwę. Pozdrawiam i życzę sukcesów w odchudzaniu i nie tylko :(.