Dziś prezentuję przepis na tradycyjne, polskie faworki (zwane też chruścikami, chrustem lub kreplami). Przepis nie byle jaki, bo od mojej najlepszej teściowej . Mają to, co najlepsze faworki mieć powinny – są wyjątkowo kruche, delikatne i chrupiące. Pozycja obowiązkowa na karnawał i tłusty czwartek. Wiedzieliście, że nazwa faworki pochodzi od francuskiego faveur oznaczającego wąską wstążeczkę/tasiemkę?
Składniki (wszystkie o temp. pokojowej):
1 i 1/2 szklanki mąki
5 żółtek
2 łyżki gęstej śmietany
2 łyżeczki spirytusu
tłuszcz do smażenia (smalec lub olej)
cukier puder do posypania
Z mąki, żółtek i śmietany zagniatamy ciasto – tak twarde jak na pierogi. Dodajemy spirytus. Ciasto należy długo zagniatać, a następnie zaczyna się zabawa – należy je porządnie zbić wałkiem! Ciasto składamy i ponownie zbijamy, aż powstaną pęcherzyki. Do ciasta dostaje się w ten sposób powietrze. Czynność powtarzamy kilkukrotnie. Możemy wyżywać się do woli. Następnie wałkujemy ciasto na cienkie placki i kroimy na prostokątne paski. Każdy pasek nacinamy wzdłuż na środku. Jeden koniec paska przewlekamy przez powstały przez nacięcie otwór. Wkładamy faworki na rozgrzany tłuszcz i smażymy na rumiano z obu stron. Po usmażeniu rozkładamy na ręczniku papierowym aby ociekły z tłuszczu. Przed podaniem posypujemy obficie cukrem pudrem.