Czytałam, czytałam i dojrzewałam do wypróbowania tego przepisu. W sobotę dojrzałam i......karczek ugotowany. Mężowskich achów i ochów nie było końca. Mięsko pachnie cudnie, jest kruche, daje się pokroić na cieniutkie plasterki. A my już planujemy zrobić jeszcze z łopatki, schabu i fileta z indyka. Acha, drugie gotowanie trwało 10 min. Jeśli ktoś nie robił tego mięska to czas najwyższy. Bez konserwantów, bez chemii.... a niebo w gębie. Przed autorką chylę czoła....wielkie dzięki!!!!!!