Gabi, gratuluję! U mnie w 1995r wykryto raka. musiałam poddać się operacji. Ponieważ mąż wcześniej kilkakrotnie namawiał mnie żebym zrobiła prawko a ja nie chciałam, więc leżąc w szpitalu powiedziałam mu że jak wyjdę ze szpitala to prawko zrobię (myślałam że nie wyjdę więc tym pocieszałam męża). Jak widać ze szpitala wyszłam i nadal nie chciałam iść na kurs. Wbrew mojej woli mąż mnie zapisał, zapłacił i wyjścia nie miałam. Z płaczem chodziłam na kurs. Testy zdałam bez 1 błędu. Jazdę zdałam za drugim podejściem i do tej pory jestem wdzięczna mężowi że postawił na swoim. Pozdrawiam i życzę szerokiej drogi.