Cóż, nie będę się kreować na mistrzynię kulinariów, bo niestety nią nie jestem. Przyznam szczerze, że kaczkę jem najwyżej kilka razy w roku. Obowiązkowo w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. To taka nasza domowa, wieloletnia tradycja, taka kaczka z jabłkami, śliwkami, podlana winem... Gdzie cała rodzinka bliższa i dalsza chodzi po kuchni i sprawdza czy już dobra, czy już się upiekła ;) Samym zapachem można się najeść! ;)
No ale na co dzień to jednak wybieram kuraka.
Pończochy czy rajstopy?