klapton Opublikowano 8 Kwietnia 2020 Zgłoś Opublikowano 8 Kwietnia 2020 (edytowane) Cześć, jestem początkującym "piekarzem" 🙂 Po dłuższych poszukiwaniach i kilku nieudanych próbach, udało mi się znaleźć przepis, po którym bułeczki wychodzą już całkiem fajnie, ALE.... na trzeci dzień są już twarde praktycznie na kamień... Generalnie bułeczki po upieczeniu nie są jakieś super napowietrzone, są dość zbite, ale smaczne i nie twarde - jedną małą bułką naprawdę można się najeść. Na drugi dzień, rano - a piekę je na wieczór - jeśli włożę je do woreczka foliowego, to są okej, chociaż już są twardsze. Natomiast na kolejny dzień no to już trochę ciężko je zjeść, nie jest to niemożliwe, ale są po prostu już za twarde. I teraz pytanie co jest nie tak? Gdyby udało mi się przedłużyć ich żywotnosć chociaż o jeden dzień, to wtedy nie musiałabym aż tak często ich wypiekać, żeby jednak był ten komfort ich jedzenia... Poniżej podaję przepis i instrukcję w jaki sposób piekę... może Wam coś przyjdzie do głowy? - 450 g mąki (kiedyś robiłam 100% mąki pszennej, teraz robię 200 g mąki pszennej pełnoziarnistej, 250 g zwykłej mąki pszennej) - 1 opakowanie drożdży instant (7g) - niestety w obecnej sytuacji świeżych drożdży znaleźć nie można - 1,5 łyżeczki ksylitolu - 1 łyżeczka soli himalajskiej - 1 jajko - 2-3 łyżki oleju rzepakowego (kiedyś używałam masła, ale faktycznie olej daje lepsze efekty) - około 3/4 szklanki letniej wody (plus minus, bardziej zwracam uwagę na to, żeby ciasto było po prostu w miarę miękkie) Całość ugniatam do elastycznej konsystencji (przy mące pełnoziarnistej nie jest ono aż tak sprężyste), zostawiam na około 10 minut bez przykrycia, po czym znowu ugniatam przez jakieś 5 minut. Wkładam do ciepłego piekarnika na 1 godzinę do wyrośnięcia - i faktycznie ciasto fajnie wyrasta. Potem dzielę na bułeczki, które zawijam na okrągło pod spód i układam na blasze wyłożonej papierem, wkładam znowu do ciepłego piekarnika na 45 minut do ponownego wyrośnięcia - i też ponownie rosną ładnie. Na końcu maluję je mlekiem i posypuję czarnuszką, oregano, czosnkiem, czy jakie mi przyprawy przyjdą do głowy i wkładam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni z termoobiegiem na około 17-20 minut max, czasem 3-5 minut przed końcem pieczenia przełączam na grzanie tylko dołu, żeby góra z przyprawami się zbytnio nie spiekła. Jak piekę bez termoobiegu, to nastawiam na 225 stopni. Bułki wychodzą smaczne, powiększają swoją objętość w trakcie rośnięcia, a mimo to, są dość zbitej konsystencji po upieczeniu (może tak ma być?) Nie przeszkadza mi to, ale może to jest przyczyną tego, że tak szybko twardnieją? Jakieś pomysły co robię źle? z góry dzięki (i przepraszam za przydługi post) 🙂 Edytowane 8 Kwietnia 2020 przez klapton Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.