Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jestem sam w domu. Na zwolnieniu (wirus jak cholera). Jednakowoż obowiązek mam. Bo u mnie nie ma "leżenia odłogiem" Biorę się za przygotowania "2 w jednym", tzn. gotuję kurczacze żołądki z włoszczyzną: a) na zupkę, B) na żołądki w galarecie (rzecz lubiana przez moją Panią i potomstwo). Siadam do komputera i oddaję się miłej czynności zwiedzenia znajomych (Smaczny na 1 miejscu) portali kulinarnych. Jak zwykle zapominam się... Gdy sobie przypominam, wpadam do kuchni. Gaz zalany zupką, nie pali się tylko syczy - nie wiem jak długo. Katar (związany z wirusem) nie pozwolił mi wyczuć, że onże gaz się ulatnia. Co robić? Jako, że jestem chory zakładam na piżamę dzienne ubranie, na to gruby frotowy płaszcz kąpielowy, wełnianą czapkę i ROBIĘ W DOMU PRZECIAG! Na zewnatrz jest temp. -1. Z nerwow chce mi sie zapalic. No ale jak. Od iskry moze walnac! Siedze dygoczac, nadal nie mam wechu, wiec nie wiem, czy juz? Z balkonu obok wychyla sie sasiadka:"Czy pan zalozyl na siebie wszystko, co pan mial w domu?" Puenta: jezeli cos robisz w kuchni postaw tam komputer! Amen

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

I tak jestem pełna podziwu .....chory mężczyzna który gotuje :wink: .Mój mąż nawet kiedy jest zdrowy do garów się nie garnie : :wink: :wink: Ach...... niektóre kobitki to mają szczęście :D

  • 3 miesiące temu...
  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Mój mąż jest kompletną "nogą" w kuchni ....

Jednak próbował kiedyś (z powodu wieelkiego głodu i nie ma co ukrywać politowania z Mojej strony) usmażyć jajecznicę.

Wedle zasady do trzech razy sztuka - trzy podejścia:

pierwsze - próba smażenia jejcznicy bez tłuszczu, ale za to na patelni teflonowej - zaczytał się jednak w jakimś wątku na forum samochodowym i efekt był wiadomy ...

drugie - próba smażenia jajecznicy z ogromną ilością tłuszczu - około kostki margaryny (prawie jak obróbka cieplna frytek) ... efekt ...

trzecie - już prawie się udało (!!!), ale bardzo trafne określenie dla tej potrawy to: przyprawy solne i pieprzne w jajecznicy ....

I tak skończyły się przygody Mojego męża w kuchni - a wszystkim żonom, które mają "kucharza" w domku bardzo ZAZDROSZCZĘ !!!

  • 4 tygodnie później...
Opublikowano

Jestem pełna podziwu dla męszczyzn w kuchni , bo mój małżonek to tylko umie ugotować jajka. Wszystkim żonom zazdroszczę ,męża który umie upichcić coś w kuchni- to istny skarb. :D :-) :D Pozdrawiam serdecznie

  • 2 miesiące temu...
Opublikowano

Cześć :shock: Przypominam sobie jak moja siostra przygotowała zasmażkę. Ugotowała kalafiora, a potem do bułki dolała wodę. Wyszedł kleik i nikt nie chciał tego zjeść :mrgreen: :oops:

  • 4 miesiące temu...
Opublikowano

Mój pan to raczej piecze niż gotuje,jedynym wyjątkiem jest niedzielna jajecznica na śniadanie dla rodzinki. Nawet jak szłam do szpitala to nasmażyłam im kotletów żeby z głodu nie powymierali przez tydzień. PS.a komputerek w kuchni...popieram bo odkąd znalazłam to forum to na nic innego nie mam czasu.hi,hi,hi....

  • 2 lata później...
Opublikowano

Jak byłam mała (mama mi opowiadała bo byłam za mała żeby pamiętać) to mama pojechała na jakieś badania do szpitala a wcześniej przygotowała nam sos do spaghetti. Ale makaronu nie ugotowała. Biedny tata, dzieci głodne (mam siostrę), obiad trzeba podać, a on nie ma nawet pojęcia że na odwrocie opakowania znajduje się sposób przyrządzenia. Ubiera nas i leci na drugi koniec miasta (małe miasteczko na szczęście) do swojej siostry po poradę bo do sąsiadów to wstyd. "No jak, zagotowujesz wodę i wrzucasz makaron na 20 minut (20min?!?) i gotowe". Niestety nie wspomniała nic o mieszaniu i dodaniu soli... Skończyło się na kanapkach... Ale na mojego faceta nie mogę narzekać, uwielbia gotować i prawie codziennie coś pichci. Nauczyłam go też piec proste rzeczy i na walentynki (2009) jak byłam w pracy do wiczora upiekł mi babeczki z owocami, galaretką i bitą śmietaną :-D post-15008-1247571565_thumb.jpg Były pyszne  :-D

  • 3 lata później...
  • 2 lata później...
Opublikowano

Przeczytałam tytuł tego posta i mi się jedna historia przypomniała. Kiedy mama mojego chłopaka (teraz już męża) była u mnie pierwszy raz z wizytą, z nerwów wsypałam do cukierniczki sól zamiast cukru (oczywiście tego nie zauważyłam). Trzeba było widzieć jej reakcję, jak sobie kawę "posłodziła". Dosłownie "śmiesznie i strasznie".;\

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.