Gość Opublikowano 13 Grudnia 2005 Zgłoś Opublikowano 13 Grudnia 2005 Jestem sam w domu. Na zwolnieniu (wirus jak cholera). Jednakowoż obowiązek mam. Bo u mnie nie ma "leżenia odłogiem" Biorę się za przygotowania "2 w jednym", tzn. gotuję kurczacze żołądki z włoszczyzną: a) na zupkę, B) na żołądki w galarecie (rzecz lubiana przez moją Panią i potomstwo). Siadam do komputera i oddaję się miłej czynności zwiedzenia znajomych (Smaczny na 1 miejscu) portali kulinarnych. Jak zwykle zapominam się... Gdy sobie przypominam, wpadam do kuchni. Gaz zalany zupką, nie pali się tylko syczy - nie wiem jak długo. Katar (związany z wirusem) nie pozwolił mi wyczuć, że onże gaz się ulatnia. Co robić? Jako, że jestem chory zakładam na piżamę dzienne ubranie, na to gruby frotowy płaszcz kąpielowy, wełnianą czapkę i ROBIĘ W DOMU PRZECIAG! Na zewnatrz jest temp. -1. Z nerwow chce mi sie zapalic. No ale jak. Od iskry moze walnac! Siedze dygoczac, nadal nie mam wechu, wiec nie wiem, czy juz? Z balkonu obok wychyla sie sasiadka:"Czy pan zalozyl na siebie wszystko, co pan mial w domu?" Puenta: jezeli cos robisz w kuchni postaw tam komputer! Amen Cytuj
arabika Opublikowano 29 Grudnia 2005 Zgłoś Opublikowano 29 Grudnia 2005 I tak jestem pełna podziwu .....chory mężczyzna który gotuje :wink: .Mój mąż nawet kiedy jest zdrowy do garów się nie garnie : :wink: :wink: Ach...... niektóre kobitki to mają szczęście :D Cytuj
DeLarge Opublikowano 3 Kwietnia 2006 Zgłoś Opublikowano 3 Kwietnia 2006 dla mnie gotujący facet to normalne...choć koleżanki w pracy często zazdroszczą mojej pani że lubię siedzieć w kuchni i pitrasić Cytuj
Bernimek Opublikowano 15 Maja 2006 Zgłoś Opublikowano 15 Maja 2006 Mój mąż jest kompletną "nogą" w kuchni .... Jednak próbował kiedyś (z powodu wieelkiego głodu i nie ma co ukrywać politowania z Mojej strony) usmażyć jajecznicę. Wedle zasady do trzech razy sztuka - trzy podejścia: pierwsze - próba smażenia jejcznicy bez tłuszczu, ale za to na patelni teflonowej - zaczytał się jednak w jakimś wątku na forum samochodowym i efekt był wiadomy ... drugie - próba smażenia jajecznicy z ogromną ilością tłuszczu - około kostki margaryny (prawie jak obróbka cieplna frytek) ... efekt ... trzecie - już prawie się udało (!!!), ale bardzo trafne określenie dla tej potrawy to: przyprawy solne i pieprzne w jajecznicy .... I tak skończyły się przygody Mojego męża w kuchni - a wszystkim żonom, które mają "kucharza" w domku bardzo ZAZDROSZCZĘ !!! Cytuj
gosiek50 Opublikowano 10 Czerwca 2006 Zgłoś Opublikowano 10 Czerwca 2006 Jestem pełna podziwu dla męszczyzn w kuchni , bo mój małżonek to tylko umie ugotować jajka. Wszystkim żonom zazdroszczę ,męża który umie upichcić coś w kuchni- to istny skarb. :D :-) :D Pozdrawiam serdecznie Cytuj
monilek26 Opublikowano 11 Czerwca 2006 Zgłoś Opublikowano 11 Czerwca 2006 No z tym komputerem w kuchni to niezły pomysł......bynajmniej potrawy by nam się nie przypalały :-D Pozdrawiam Cytuj
Gość kindziro Opublikowano 28 Sierpnia 2006 Zgłoś Opublikowano 28 Sierpnia 2006 Cześć :shock: Przypominam sobie jak moja siostra przygotowała zasmażkę. Ugotowała kalafiora, a potem do bułki dolała wodę. Wyszedł kleik i nikt nie chciał tego zjeść :mrgreen: :oops: Cytuj
basga Opublikowano 15 Stycznia 2007 Zgłoś Opublikowano 15 Stycznia 2007 Mój pan to raczej piecze niż gotuje,jedynym wyjątkiem jest niedzielna jajecznica na śniadanie dla rodzinki. Nawet jak szłam do szpitala to nasmażyłam im kotletów żeby z głodu nie powymierali przez tydzień. PS.a komputerek w kuchni...popieram bo odkąd znalazłam to forum to na nic innego nie mam czasu.hi,hi,hi.... Cytuj
Kasia M. Opublikowano 14 Lipca 2009 Zgłoś Opublikowano 14 Lipca 2009 Jak byłam mała (mama mi opowiadała bo byłam za mała żeby pamiętać) to mama pojechała na jakieś badania do szpitala a wcześniej przygotowała nam sos do spaghetti. Ale makaronu nie ugotowała. Biedny tata, dzieci głodne (mam siostrę), obiad trzeba podać, a on nie ma nawet pojęcia że na odwrocie opakowania znajduje się sposób przyrządzenia. Ubiera nas i leci na drugi koniec miasta (małe miasteczko na szczęście) do swojej siostry po poradę bo do sąsiadów to wstyd. "No jak, zagotowujesz wodę i wrzucasz makaron na 20 minut (20min?!?) i gotowe". Niestety nie wspomniała nic o mieszaniu i dodaniu soli... Skończyło się na kanapkach... Ale na mojego faceta nie mogę narzekać, uwielbia gotować i prawie codziennie coś pichci. Nauczyłam go też piec proste rzeczy i na walentynki (2009) jak byłam w pracy do wiczora upiekł mi babeczki z owocami, galaretką i bitą śmietaną :-D Były pyszne :-D Cytuj
Beszamel Opublikowano 26 Maja 2015 Zgłoś Opublikowano 26 Maja 2015 Przeczytałam tytuł tego posta i mi się jedna historia przypomniała. Kiedy mama mojego chłopaka (teraz już męża) była u mnie pierwszy raz z wizytą, z nerwów wsypałam do cukierniczki sól zamiast cukru (oczywiście tego nie zauważyłam). Trzeba było widzieć jej reakcję, jak sobie kawę "posłodziła". Dosłownie "śmiesznie i strasznie".;\ Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.