Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ano mamy i wspominamy...ale przypomniało mi się ...kiedy miałam 14 lat odeszła do Boga moja mama.Nie umiałam gotować,wiadomo.Ani ja, ani tata i brat.Tata przyniósł kiedyś 2 kartki z przepisami na biały barszcz i gulasz .No i jedliśmy to na zmianę. Trzeba było się sprężyć i zacząć gotować.Ugotowałam zupę ogórkową w jednym garnku a w drugim jedzenie dla psa.I co zjedli?????????Zlewki dla Morusa,a komentarz był taki ,że trochę gorzka ta zupa !!!!!!!!

Opublikowano

Witam Was gorąco!!! Tak sobie czytam i nie mogę przestać się śmiać. Ale opowiem Wam moje i mojego męża historie. Kiedyś nie umiałam wogóle zrobić naleśników albo się rozpadały albo były przypalone albo wogole nie wiadomobyło co to jest, ale największa porażka to pączki. Dostałam przepis od babci i byłam pewna, że moje pączki będą takie same dobre i ładnie jak babcine, no i tu się pomyliłam. Wyszły tak twarde, ża jakbym w kogoś niechcący rzuciła to umarłby na miejscu. Za to mój mąż, kiedy pierwszy raz przyjechał do Grecji i był wtedy początkującym kucharzem, po pracy zmęczony wraz z dwoma kolegami, chciał sobie usmażyć frytki do mięska. Ale nie chciało im się czekać, zwiększyli moc palników na największą( bo mamy elektryczną kuchenkę) i wyszli z kuchni. Frytki szybko się usmażyły no i chcieli je wyjąć we trójkę, tak je wyjmowali, że kapło trochę oliwy na palniki i jak zdjęli garnek to się wszystko zapaliło, a oni zamiast gasić ten pożar to stali i tak potwornie się śmiali, że żaden z nich nawet dmuchnąć nie mógł, dopiero po chwili zebrali siły i ugasili. Następnym razem robili sobie gulasz, chcieli go zagęścić bo jakiś za żadki im wyszedł, rozrobili mąkę w kubeczku i wlali do gulaszu i myśleli, że to odrazu zgęstnieje, a że tak się nie stało to rozrobili całą szklankę mąki na garczek 2 litrowy, gulasz zgęstniał i zjedli obiad a ta reszta co została miała być na drugi obiad, ale na drugi dzień gulasz zgęstniał tak, że nawet nie mogli łyżki wbić do niego i wyjąć go z garnka. Na szczęście teraz gotuje bardzo dobre obiadki i nie tylko i wszystko wychodzi extra. Ja znów miałam taki okres, że wszystko co robiłam to było za słone lub zapomniałam wogóle posolić, ale na szczęście już mi przeszło. Amelia

Opublikowano

A ja mając 10 lat chciałam upiec biszkopt pod nieobecność rodziców(chciałam im zrobić niespodziankę).No i......... nie, nie to co myślicie, nie spaliłam domu.Tylko w przepisie z książki kucharskiej było napisane 11/2 szklanki mąki,więc bardzo 'mądrze' podzieliłam 11 na 2 i wyszło 5,5szklanki :razz: Nie no ciasto wyszło pycha :arrow: :razz: :wink:

Opublikowano

Tak czytam Wasze wypowiedzi i skusiłam sie napisac co ja zrobiłam... Miałam gdzieś 14-15lat,moja mama była w pracy na popołudniowej zmianie i zachciało mi sie placków ziemniaczanych.Starłam ziemniaki,dałam jajko,posoliłam i upiekłam... Wiedziałam,że czegoś im brakuje tylko nie wiedziałam czego,dowiedziałam sie ale juz po fakcie- nie dałam mąki... I póżniej przez cały tydzień leżałam w łóżku.Teraz jak robie placki zawsze pamietam o mące,jest to nauczka na całe życie. A gdy już byłam dość pokażną panną ugotowałam krupnik ale tak,ze łyżka staneła w zupie! Za dużo sypnełam kaszy...I tak człowiek sie uczy na własnych błędach.

  • 4 tygodnie później...
Opublikowano

Wychodzac za maz nie umialam gotowac prawie wcale :) Wiecie,jak to jest-jedynaczka,niepracujaca zawodowo mama.Jedynie moja mama ciast nie piekla,bo nie wychodzily jej.Do tej pory mnie prosi o ciasta na wszelkie okazje. Ale wracajac do porazek..... Robilam na obiad kotlety mielone.Z ksiazka kucharska w dloni :) Wyszloby calkiem calkiem,gdybym......dodala jajko do masy.......

  • 3 miesiące temu...
Opublikowano

Tak czytam wasze historie i kamień spadł mi z serca, myślałam że tylko mi przydażaja sie wpadki. A oto jedna z wielu prawie świeża bo przytrafiło mi się to dokładnie w ubiegły piątek. Narzeczony ma pracę w międzynarodówce, a co za tym idzie muszę mu gotować na cały tydzień. Ostatnio zrobiłam mu leczo i postanowiłam mu zawekować, aby nie popsuły sie szybko. A więc gotowałam kilkanaście minut po wyjęciu przechylałam słoik pokrywką do dołu i ..... niechcący pukłam delikatnie o zakrętkę......ech.... zawartość słoika wystrzeliła na ściany, sufit , oświetlenie :P . Ja prawie płakałam, a mój się śmiał. No i mam świeże malowanie..... szkoda gadać umyłam ściany ale i tak to tragicznie wyglada...... :P

Opublikowano

Tak czytam wasze przygody w kuchni i sama do siebie się śmieje , ja też miałam i to nie jedną przygodę w kuchni, już jakiś czas temu piekłam szarlotkę, a upiekłam szarlotek tyle w życiu że nie da rady zliczyć ale ta ostatnia to był prawdziwy nie wypał. Chyba nikt by tego nie zrobił co ja, wyciągłam placuszek położyłam deskę i odwróciłam do góry nogami tylko że nie zdążyłam spowrotem jej odwrócić bo wszystko mi wypłynęło na podłogę nie wyobrażacie sobie ile ten placek zjadł przekleństw, to aż mój mąż mnie na dworze słyszał jak wszedł do domu to się wycofał bo się dalej bał wejść i teraz pamiętam że musi placek przestygnąć żeby go wyjąć.To dopiero utłumanienie !!!!!!!!!!!

Opublikowano

Ale się uśmiałam - bardzo przepraszam, ale nie mogłam. Cieszę się (tak - świnia ze mnie), ze nie tylko ja popełniałam gafy w kuchni. Pękałam ostatnio ze smiechu jak koleżanka zrobiłą kopytka które wypłynęły jej przez dziurki od durszlaka przy cedzeniu. U mnie temetem tabu do dzisiaj są moje pierwsze łazanki które wyglądały jak pulpa mielona z czymś ciemnym - wszystko wylądowało w koszu a mąz jadł jajecznicę na obiad. Pierogi do niedawna to tez była u mnie loteria - raz ciasto było dobre a raz za twarde. Dopiero po lekturze forum zawsze sie udają. Teraz gotuję przyzwioicie ale wpadki zdarzają sie od czasu do czasu - ale zła jestem na siebie przy tym nieprawdopodobnie - rodzina schodzi mi wtedy z drogi!!!!! Potem sie śmiejemy.

Opublikowano

Widzę dziewczyny, że nie tylko ja się złoszczę jak coś mi nie wyjdzie a najczęściej to nie wychodzą mi ciasta jaka ja wtedy jestem zła :P , a mój mąż ma niezły ubaw z tego wszystkiego. A co do porażek to kiedyś ugotowałam krupnik taki że bardziej wyszła kasza do kotletów niż zupa :P

  • 1 rok później...
Opublikowano

Odświeżam temat.Historia nie moja ale mojej znajomej.Muszę się tym z Wami podzielic( wybacz Mała).Nie ma pojęcia o gotowaniu ale raz zamarzyła jej sie szczawiówka.No i zrobiła. Ktoś jej powidział że trzeba jajka do tej zupy dodać i dodała tyle że wbiła... surowe do gara,myślałam że pęknę ze śmiechu.

Opublikowano

Moja siostra robiła truskawki na zimę, w słoikach - po raz pierwszy. Wiedziała, że słoiki trzeba odwrócić do góry dnem, żeby było pewniejsze, że dobrze się zamknęły. Owszem, odwróciła do góry dnem... ale w garnku, podczas pasteryzowania... i miała rozrzedzony kompot w słoiku i w garnku :lol:

Natomiast ja miałam porażkę podczas robienia zapiekanki mięsno-ziemniaczanej. W przepisie był podany jakiś specjalny rodzaj ziemniaków, których nie trzeba było obgotowywać przed pokrojeniem w plasterki. Nie mogłam nigdzie kupić takich ziemniaków, więc wzięłam takie, jakie miałam.

Przełożyłam więc warstwami - jak w przepisie - ziemniaki, podsmażone mielone mięso z cebulą (na zmianę) - i ziemniaki były prawie surowe po upieczeniu :) - "Zapiekankę" trzeba było dosmażać na patelni i rozpadła się... Jednak jakoś ją zjedliśmy - z kuczupem :lol:

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.